- Co czyni z Messiego, Henry i Eto'o nietuzinkowych piłkarzy? Ano to, że mają z tyłu Xaviego, Iniestę i Alvesa. To tak jak ja z Romario, a za mną Laudrup, Eusebio i Bakero. No i, oczywiście, Guardiola - to stwierdzenie Christo Stoiczkowa najlepiej odpowiada na pytanie, którzy zawodnicy stanowią największą siłę ofensywną Dumy Katalonii. Były zawodnik Barcelony wymienił raptem sześciu piłkarzy z podstawowej "jedenastki" zespołu Pepa Guardioli. Przy ustawieniu 4-3-3 jaki preferuje szkoleniowiec z Santpedor, trójkę Messi, Eto'o i Henry wspierają dwaj hiszpańscy pomocnicy: Iniesta i Xavi. Drugą linię uzupełnia jeszcze reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Yaya Toure, który niejednokrotnie angażuje się w ofensywne wojaże swojego zespołu. Wydaje się, że na tą chwilę ta szóstka jest nie do ruszenia, ale przecież włodarze FC Barcelony już teraz planują kolejne ruchy transferowe, a najbliższym i zarazem najważniejszym ma być "zaklepany" ponoć transfer Francka Ribery'ego z Bayernu Monachium. Francuz jest wymieniany w gronie najlepszych zawodników na świecie, zresztą w jednej linii z graczami Blaugrany. Nie przyjedzie więc do Hiszpanii po to, by z wysokości ławki rezerwowych podziwiać Camp Nou, ale po to, by swoimi umiejętnościami raczyć socios na największym stadionie w Europie. Gdzie jednak pan Guardiola znajdzie miejsce dla 26-letniego "następcy Zizou"?
Jak już wyżej wspomniałem Barca gra w systemie 4-3-3 i trudno nie zauważyć, że ten system sprawdza się znakomicie. W sobotnich Gran Derbi Guardiola nieco zakombinował i trafił w "10". Leo Messi tylko w pierwszych minutach pokazywał się na flance, a przez większą część spotkania rozgrywał piłkę w środku pola z Iniestą i Xavim. Zupełnie zaskoczeni zawodnicy Realu z takim manewrem sobie nie poradzili, ale trzeba przyznać, że Argentyńczyk zaimponował podobnymi walorami, jakie posiadają jego hiszpańscy partnerzy. Myślę, że tutaj można doszukiwać się alternatywy na przyszły sezon. Ktoś może zapytać: jeśli Messi, Iniesta i Xavi będą stanowić drugą linię, to gdzie w tym wszystkim miejsce dla Yaya Toure, który przecież występuje w roli niszczyciela akcji rywali. A można by sprawdzić ustawienie 3-4-3. Fakt, że przy obecnym ultra ofensywnym futbolu Barcelony taka taktyka wypada mega ultra ofensywnie, ale jak pokazuje historia, wariant ten w przeszłości okazywał się skuteczny.
Dwa sezony temu Barcelona Franka Rijkaarda przegrała w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z Liverpoolem 1:2. W drugiej konfrontacji holenderski menedżer zdecydował się na 3-4-3 i jego zespół wygrał na Anfield Road 1:0. Takie ustawienie przyniosło wymierny efekt w postaci trzech punktów również w kilku spotkaniach ligowych. Warto też przypomnieć finał Pucharu Gampera z sierpnia 2008 roku. Wtedy to Blaugrana zagrała 3-4-3 w ostatnich dwudziestu minutach i zdołała podnieść się z 0:1 na 2:1. Nie bez znaczenia jest też fakt, że sam Guardiola jeszcze jako trener Barcelony B nauczył swoją drużynę płynnego przechodzenia z systemu 4-3-3 na 3-4-3. To w głównej mierze dzięki tej umiejętności zespół rezerw awansował do hiszpańskiej Segunda B.
To szaleństwo? Możliwe, ale moim zdaniem nie niewykonalne. Jeśli młody trener Barcelony chce pomieścić na boisku tak wielu wspaniałych zawodników, musi wymyślić coś specjalnego. Ribéry mógłby więc zagrać na skrzydle w ataku, razem z Henry i Eto'o. Linię pomocy stanowiłoby ofensywne trio Messi, Xavi i Iniesta, a ubezpieczałby ich z tyłu Toure. Realne?