Wszystko w rękach prezesa - rozmowa z Bartoszem Woźniakiem, pomocnikiem GKS-u Jastrzębie

Jastrzębska drużyna walczy o utrzymanie, a w sobotę przegrała z Górnikiem Łęczna. Na łamach portalu SportoweFakty.pl niespełna 32-letni piłkarz GKS-u analizuje grę swojej drużyny w tym pojedynku, a także mówi o sytuacji finansowej klubu.

Paweł Patyra: W sobotnim meczu daliście się zdominować Górnikowi i przegraliście 0:2. Żałuje pan tej porażki?

Bartosz Woźniak: Uważam, że w pierwszej połowie nasza gra dobrze wyglądała, chociaż głupio straciliśmy bramkę. W drugiej po prostu się rozkleiliśmy, nie wiem czy zabrakło sił, czy był jakiś inny powód. Trudno cokolwiek powiedzieć. Górnik Łęczna wygrał zasłużenie. Szkoda, bo zostawiliśmy dużo zdrowia w tym meczu i ten wysiłek poszedł na marne.

W ostatnich minutach wyglądało to tak, jakbyście albo już nie mieli sił, albo nie chciało się wam aż tak mocno angażować, skoro przegrywaliście 0:2...

- Nie można tak mówić, że nam się nie chciało, wręcz przeciwnie. Kiedy człowiek wychodzi na boisko, to zrobi wszystko, żeby osiągnąć dobry rezultat. Akurat Górnik Łęczna nas przewyższył, bardzo mądrze grał piłką i zasłużenie zdobył komplet punktów. Przegraliśmy drugi raz w tej rundzie, ale trzeba podnieść głowę do góry, wyciągnąć wnioski i zmobilizować się na mecz z liderem.

Na co stać GKS w pojedynku z Widzewem?

- Myślę, że na pewno sprężymy się na Widzew, tym bardziej, że gramy u siebie. Będzie to święto w Jastrzębiu i liczę, że sprawimy niespodziankę. Mam nadzieję, że kibice nas wesprą i będzie to zupełnie inny mecz, niż z Górnikiem.

Obecnie zajmujecie 12. miejsce w tabeli z przewagą dwóch punktów nad strefą barażową. Do utrzymania jeszcze trochę brakuje...

- Jest jeszcze kilka meczów i mam nadzieję, że uda nam się zdobyć jakieś punkty. Mamy bardzo ważne mecze z Stalą Stalowa Wola, Turem Turek i ostatni z GKS-em Katowice. Oby nie było tak, że ten mecz zadecyduje o tym, czy zagramy w barażach. Marzymy o tym, żeby bezpośrednio utrzymać się w I lidze. Na pewno nie poddamy się i będziemy walczyć.

Sytuacja w klubie nie odbiera chęci do walki na boisku?

- Robimy wszystko po to, żeby się utrzymać. Każdy gra dla siebie, jest bardzo ciężko. 10 maja miną 4 miesiące bez pensji. Prezes obiecał nam, że w tym tygodniu wypłaci nam dwie zaległe pensje. Nie wiem, jak będzie, ale wszyscy na to liczymy. Naprawdę jest bardzo źle.

Która to już taka obietnica?

- Nie mamy w tym momencie wyjścia, musimy ufać prezesowi. Tłumaczył się on sprawami technicznymi. Zarzekał się, że te pieniądze się znajdą i bardzo na to liczymy. Nie wiem, co wydarzy się w klubie, jeśli nie dostaniemy tych pensji. Może być naprawdę gorąco.

Jeżeli klub nie wypłaca pensji, to można złożyć wniosek o rozwiązanie kontraktu z jego winy. Nie rozważaliście takiego rozwiązania?

- Na razie mamy nadzieję, że prezes stanie na wysokości zadania. W tym tygodniu wiele się wyjaśni. Jeśli nie dostaniemy tych pieniędzy, to na pewno podejmiemy jakieś kroki, ale trudno mi powiedzieć jakie. Teraz wszystko w rękach prezesa.

Komentarze (0)