W jedenastce Sampdorii Genua doszło do wymiany Polaków, którą można było przewidzieć już kilka dni przed meczem. Bartosz Bereszyński powrócił po kontuzji, natomiast Karol Linetty musiał pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek.
Gospodarze próbowali poprawić wrażenie po porażce 1:4 z FC Crotone, natomiast Inter Mediolan szukał w Genui pierwszego zwycięstwa na wyjeździe od 25 listopada. Na swoim postawili podopieczni Luciano Spallettiego. Na dodatek z przytupem. Początek spotkania był jeszcze wyrównany, a drużyny nie potrafiły narzucić przeciwnikowi swoich warunków. Zaskakiwał wysoki, odważny pressing mediolańczyków, ale nawet kiedy zabrali piłkę Sampdorii, to nie potrafili jej dokładnie dostarczyć w pole karne.
Przełom nastąpił w 21. minucie, kiedy goście zaczęli stwarzać sytuacje podbramkowe. Rafinha zbierał się za długo do strzału z bliska, jednak gospodarze nie potrafili wybić piłki spod jego nóg. Nadbiegł Ivan Perisić i pogodził wszystkich uderzeniem, które z trudem obronił Emiliano Viviano. Ta akcja była zapowiedzią trzęsienia ziemi w Genui.
Między 26. a 31. minutą Inter przeprowadził zabójczy szturm, przyspieszył jak bolid na torze wyścigowym i wyszedł na prowadzenie 3:0. Ivan Perisić główkował ponad Emiliano Viviano po dośrodkowaniu Joao Cancelo. Następnie Mauro Icardi popisał się dubletem. Argentyńczyk wykorzystał rzut karny po faulu Edgara Barreto na Rafinhi, a na koniec tej kanonady dopadł do bezpańskiej futbolówki i skierował ją piętką do siatki. Mediolańczycy zapewnili sobie zwycięstwo w pięć minut, w których zagrali jak w swoim najlepszym okresie w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek zatrzymał wielki Juventus [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przed meczem interesująco zapowiadała się konfrontacja Bartosza Bereszyńskiego z Joao Cancelo, czyli kandydatów na prawego obrońcę Interu w następnym sezonie. Portugalczyk szalał po obu stronach boiska, interweniował we własnym polu karnym, a także niebezpiecznie dośrodkowywał. Bereszyńskiego nie było na murawie od 33. minuty. Klub poinformował na Twitterze, że Polakowi odnowiła się kontuzja i stąd wymuszona zmiana.
W 44. minucie Icardi skompletował klasycznego hat-tricka. Argentyńczyk był w odpowiednim miejscu oraz czasie, żeby dobić z bliska do siatki uderzenie Rafinhi. W 51. minucie najlepszy snajper Interu zaskoczył Viviano uderzeniem z woleja na 5:0. Na taki występ napastnika czekała od tygodni czarno-niebieska część Mediolanu. Dzięki czterem trafieniom Icardi zmniejszył do dwóch goli swoją stratę w klasyfikacji strzelców do lidera Ciro Immobile. W Genui były zawodnik Sampdorii nastrzelał cztery razy więcej bramek niż przez ostatnie blisko trzy miesiące. Dwa razy więcej niż w 2014 roku, kiedy Inter po raz ostatni podbił ten stadion. Icardi znów był wielki i pytanie brzmi, czy to jednorazowy wyskok czy powrót do regularnego dziurawienia siatek w Italii.
Nad Sampdorią trudno się znęcać. Ostatnie wyniki mówią wszystko o jej formie. W dwóch kolejkach straciła dziewięć goli, pozbywa się też statusu jednego z najsilniejszych klubów w Serie A na własnym stadionie. Z reporterskiego obowiązku należy odnotować, że cały mecz na ławce rezerwowych gospodarzy spędził Dawid Kownacki.
Sampdoria Genua - Inter Mediolan 0:5 (0:4)
0:1 - Ivan Perisić 26'
0:2 - Mauro Icardi (k.) 30'
0:3 - Mauro Icardi 31'
0:4 - Mauro Icardi 44'
0:5 - Mauro Icardi 51'
Składy:
Sampdoria: Emiliano Viviano - Bartosz Bereszyński (33' Valerio Verre), Matias Silvestre, Gianmarco Ferrari, Nicola Murru - Edgar Barreto (54' Vasco Regini), Lucas Torreira, Dennis Praet - Gaston Ramirez (50' Gianluca Caprari) - Duvan Zapata, Fabio Quagliarella
Inter: Samir Handanović - Joao Cancelo, Milan Skriniar, Joao Miranda, Danilo D'Ambrosio - Marcelo Brozović, Roberto Gagliardini - Antonio Candreva (78' Matias Vecino), Rafinha (80' Borja Valero), Ivan Perisić - Mauro Icardi (66' Eder)
Żółte kartki: Ramirez, Caprari (Sampdoria) oraz Rafinha (Inter)
Sędzia: Paolo Tagliavento
[multitable table=871 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]