Dariusz Tuzimek: Przywrócić Grosickiego do żywych (felieton)

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Kamil Grosicki cieszy się po strzeleniu gola
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Kamil Grosicki cieszy się po strzeleniu gola

Adam Nawałka - przy pomocy dietetyka i trenera przygotowania fizycznego - próbują "Grosika" przywrócić do żywych. Mecz z Koreą (wygrana Polski 3:2) pokazał, że ta praca ma sens - pisze nasz felietonista Dariusz Tuzimek.

Mecz z Koreą uspokoił polskich kibiców. Wygraliśmy 3:2. Z przygodami, ale wygraliśmy. A zwycięzców się nie sądzi. Nutka optymizmu została wlana w serce Polaków, którzy utwierdzili się, że kadra Adama Nawałki jest nadal na dobrym kursie. Nie miną trzy miesiące, a nutka optymizmu urośnie do rozmiarów symfonii. I już w czerwcu zapanuje euforia, oczekiwania wzrosną ekstremalnie, nic nie pomoże chłodzenie głowy. Znamy to, już to przerabialiśmy. Więc zamiast się na to zżymać i narzekać, lepiej się zastanowić, jak temu sprostać. Bo - nie oszukujmy się - czy polskiego kibica zadowoli, że reprezentacja wyszła z grupy? No właśnie, nie czarujmy się.

Robert Lewandowski po każdym meczu reprezentacji twardo stąpa po ziemi. Ma świadomość, że rozbudzone nadzieje Polaków to właśnie on musi wziąć na swoje barki. Ma strzelać gole i ciągnąć drużynę do kolejnych rund rosyjskiego turnieju. Bramki zdobywane przez napastnika Bayernu stały się dla nas normalnością i przyjmujemy jako coś oczywistego.

A jednak sam Robert po meczu z Koreą podkreślał, że dwa pierwsze gole strzeliliśmy po wrzutce i po akcji z kontry, a w ataku pozycyjnym byliśmy bezradni. Że za mało gramy piłką, że zbyt łatwo tracimy spokój i pewność siebie. I że bardzo dużo pracy czeka tę reprezentację w kreowaniu sytuacji pod bramką rywala, bo z takich akcji żyje napastnik.

Dobrze, że kapitan reprezentacji o tym mówi, bo dawniej problem zostałby zbagatelizowany stwierdzeniem, że naszą specjalnością jest gra z kontry i byłoby po dyskusji. Na szczęście Robert wymaga od kolegów więcej. Więcej wymaga od nich też Adam Nawałka, więcej wymagać i my możemy. Trzeba mówić o tym odważnie, właśnie po zwycięstwach, gdy nie musimy się skupiać na szukaniu winnych.

Robert to wie i my wszyscy to wiemy. W czerwcu oczekiwania wobec tej reprezentacji będą wielkie. Zespół Nawałki pokazał olbrzymie możliwości w kwalifikacjach do mundialu, na turnieju Euro 2016 i w eliminacjach do tamtej imprezy. Polacy pamiętają, że to ta drużyna pisała historię polskiej piłki (choćby 2:0 z Niemcami w Warszawie), wiec kibice nie dadzą się zbyć hasłami typu "nie dmuchajmy balonika rozbudzonych nadziei". Na taką propagandę nawet szkoda prądu. To całkiem normalne, że kibic chce sukcesu i wierzy, że jest on realny. Tak było nawet wówczas, gdy do takiego myślenia nie mieliśmy podstaw. Wydawało się nam, że reprezentacje Jerzego Engela, Pawła Janasa czy Leo Beenhakkera powalczą może nawet o medale.
Dopiero z dzisiejszej perspektywy widzimy, że były to zwykłe rojenia, marzenia senne czy brak znajomości realiów.

Dlaczego patrzymy na tamte reprezentacje w ten sposób? Bo wiemy też, że ta obecna drużyna ma taki potencjał, jakiego nie miała reprezentacja Polski od... dziesięcioleci. Tyle tylko, że co innego mieć potencjał, a co innego go wykorzystać.

Jeśli dzisiaj miałbym wskazać liderów, od których będzie zależeć na mundialu najwięcej, to są to strzelcy goli w meczu z Koreą. Lewandowski, Kamil Grosicki, Piotr Zieliński - nazwiska zupełnie nieprzypadkowe. To oni mają poprowadzić do sukcesów kadrę w Rosji. Każdy z nich jest na innym etapie kariery, ale tej drużynie na mundialu potrzebni będą wszyscy trzej. Oni to muszą wziąć na klatę. Nie ma się co oglądać na innych.

Arkadiusz Milik pokazał w Chorzowie głód gry i chęć strzelania bramek, ale na razie jest wielką niewiadomą. Jakub Błaszczykowski - podobnie jak Maciej Makuszewski - intensywnie się leczy. Trzeba na niego liczyć, bo takiego potencjału wśród zastępców Nawałka nie ma. Ale dzisiaj możemy jedynie zagryzać wargi i trzymać kciuki, nic więcej. Łukasz Piszczek, Kamil Glik czy Wojciech Szczęsny będą filarami defensywy. To ważne, ale jakości w ataku szukać będziemy głównie wśród wcześniej wymienionej trójki: Lewandowski, Zieliński, Grosicki.

O "Lewego" jestem spokojny. To profesjonalista. Wie co jeść, jak wypoczywać, potrafi znaleźć koncentrację.

Piotrowi Zielińskiemu bardzo przydał się ten gol zdobyty w meczu z Koreą. Raz, że zamknie usta tym, którzy twierdzą, że "Zielek" nie dojrzał do prowadzenia gry reprezentacji Polski, a dwa, że dodadzą pomocnikowi Napoli pewności siebie. Widać, że chłopak rośnie nam w oczach. Coraz częściej bierze prowadzenie gry na siebie, przejmuje piłkę i wie co z nią zrobić. W jego przypadku najważniejsze jest, by pewność siebie nie uleciała na mundialu w Rosji. Wierzę w tego chłopaka.

Na dzisiaj najwięcej wątpliwości jest wokół Kamila Grosickiego. Od dwóch-trzech sezonów jest to piłkarz dla reprezentacji - jeśli ta ma odnosić sukcesy - niezbędny. Ale oczywiście niezbędny jest "Grosik" w formie: przebojowy, nieprzewidywalny i dziki! Tymczasem Kamil tak pogmatwał sobie sytuację klubową, że dziś w Hull City albo nie gra, albo gra słabo, albo się leczy. Nawałka - przy pomocy dietetyka i trenera przygotowania fizycznego - próbują "Grosika" przywrócić do żywych. Mecz z Koreą pokazał, że ta praca ma sens. Kamil kilka razy - z charakterystycznym dla siebie chaosem w poczynaniach - szarpnął. Raz wyszło, raz nie wyszło. Ale Nawałka każe mu próbować i próbować. Ma grać na dużym stopniu ryzyka i nie zniechęcać się niepowodzeniami. I "Grosik" rzeczywiście próbuje do skutku. W meczu z Koreą jego pierwsza wrzutka do "Lewego" jeszcze nie skończyła się golem, bo uderzenie z głowy napastnika Bayernu obronił bramkarz rywali, ale po chwili Grosicki spróbował znowu. Tym razem Robert się już nie pomylił.

To dodało pewności Grosickiemu, któremu jak idzie, to czuje się królem stadionów. Pierwszy pojedynek z bramkarzem rywali jeszcze sknocił, ale gdy drugi raz wyszedł sam na sam, wytrzymał ciśnienie i zdobył swojego gola. Asysta, bramka, czyli... bohater!

I teraz co? I teraz się właśnie robi najniebezpieczniej. Bo Kamil - jeśli mamy mieć z niego pociechę na mundialu w Rosji - musi ciężko, przez trzy najbliższe miesiące - pracować, a nie upajać się sławą i własną wielkością. Nie może mentalnie odpłynąć, a przecież ma do tego tendencje.

Jeśli "Grosik" chce uciec z Hull City w sensowne miejsce - musi w Rosji zagrać dobry turniej. Kadra potrzebuje mocnego Kamila. Kamil potrzebuje pokory, pracy i rozsądku. Tylko czy to się tak poskłada?

Dariusz Tuzimek
Futbolfejs.pl

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Musimy dużo poprawić

Źródło artykułu: