Niemal przez całe spotkanie dominował Górnik Zabrze. Sandecja Nowy Sącz skupiła się na defensywie i z tego zadania wywiązywała się bardzo dobrze. W 56. minucie wykorzystała błąd rywali i objęła prowadzenie po trafieniu Wojciecha Trochima. Wtedy zabrzanie jeszcze bardziej rzucili się do ofensywy i udało im się zdobyć dwa gole. Korzystnego rezultatu zabrzanie nie utrzymali jednak do końca.
Po meczu trener Sandecji nie ukrywał rozczarowania. - Punkt dla nas nic nie oznacza, ale chwała dla chłopaków, że udało im się ten punkt uratować. Wciąż szukamy klucza do zwycięstwa. Tym razem się nie udało. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba. Mimo wszystko grając w ten sposób strzeliliśmy. Nie udało nam się podwyższyć, choć mieliśmy sytuację ku temu i to był kluczowy moment. Po zdobyciu dwóch goli przez Górnik zdołaliśmy wyrównać - stwierdził Kazimierz Moskal.
Z kolei zabrzanie już w pierwszej połowie stracili dwóch podstawowych zawodników. Kontuzji wykluczających z gry doznali Michał Koj i Łukasz Wolsztyński. - Urazy to jest coś, co pokrzyżowało nam pomysł na to spotkanie. W pierwszej połowie kontuzje złapali dwaj kluczowi zawodnicy. Szkoda, bo ten mecz najprawdopodobniej ułożyłby się inaczej - stwierdził Marcin Brosz.
Górnik był faworytem spotkania i choć przeważał, to nie potrafił tego udokumentować punktami. - Wszyscy mamy ogromne oczekiwania, ale w tak ciężkim momencie, gdy przegrywaliśmy i graliśmy piątką młodzieżowców, odrobiliśmy straty, objęliśmy prowadzenie. Przy drugim golu zdarzył nam się błąd. Nie jest łatwo grać w ekstraklasie w tak trudnym meczu. Kibice wspierali moich młodych zawodników od początku do końca i to nas niosło - dodał trener Górnika.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #18. Młodzi piłkarze Górnika przywracają blask Polsce w Europie