W miniony weekend Bayern Monachium pewnie przypieczętował kolejne mistrzostwo Niemiec. Piłkarze jednak nie świętowali hucznie, a nawet, jak przyznał Robert Lewandowski, było to najspokojniejsze świętowanie od lat. Zespół udał się tylko na wspólną kolację.
Polak dołożył swoją cegiełkę do kolejnego tytułu Bawarczyków, ale mógł liczyć na wsparcie kolegów, dzięki czemu nie musiał przebywać na boisku za wszelką cenę. Choć drużyna zmagała się ze swoimi problemami, napastnik mógł oglądać niektóre mecze z boku.
- Kiedy potrzebowałem odpoczynku, a nawet walczyłem z mniejszymi urazami, zawsze musiałem być dostępny. Teraz sytuacja się zmieniła. Czasami siadam na ławce i nawet z niej nie wstaję. W kontekście całego sezonu będzie to miało konkretny wpływ na moje przygotowanie. Zwłaszcza, że w perspektywie są jeszcze mistrzostwa świata - powiedział w rozmowie z "Faktem".
To, kiedy Lewandowski gra, a kiedy nie, ustalane jest z Juppem Heynckesem. - Mamy bardzo dobry kontakt. Trener przychodzi, pyta się, jak się czuję. Komunikuje mi, że planuje, abym teraz usiadł na ławce rezerwowych. Dla mnie to ok. Gdybym bardzo chciał zagrać, to pewnie nie byłoby problemu, ale nauczyłem się mądrze odpoczywać. Cierpliwość ma dać owoce w najważniejszych momentach. To, czy zdobędę w Bundeslidze jedną czy dwie bramki mniej, nie ma żadnego znaczenia, a zaoszczędzone w kościach 90 minut już tak - podkreślił Lewandowski.
Bayern wciąż walczy w Lidze Mistrzów o awans do półfinału. Spotkanie z Sevillą zostanie rozegrane w środę o godz. 20:45 w Monachium.
ZOBACZ WIDEO Fantastyczny strzał Pulisicia po asyście Piszczka. Borussia rozbiła VfB Stuttgart [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]