W piątkowy wieczór Korona sprawiła sporą niespodziankę. Kielczanie wygrali w Poznaniu z Lechem 1:0, tym samym otwierając drogę Legii Warszawa do powrotu na fotel lidera Lotto Ekstraklasy. Aby jednak tak się stało, warszawianie muszą pokonać w sobotę KGHM Zagłębie Lubin i liczyć na potknięcie Jagiellonii Białystok w meczu z Górnikiem Zabrze.
- Jesteśmy świetnie przygotowani do rundy finałowej. W Legii zawsze jest duża presja, ale mamy wielu doświadczonych zawodników, którzy grali o najwyższe cele. To będzie nasz atut - zapewnił Jarosław Niezgoda, najskuteczniejszy napastnik warszawskiego zespołu. Polak w tym sezonie strzelił 12 bramek.
Romeo Jozak mówił na przedmeczowej konferencji prasowej, że ma dwa znaki zapytania w kontekście ustawienia pierwszej jedenastki. Na pewno nie zagrają: Krzysztof Mączyński, Miroslav Radović i Eduardo da Silva.
Chorwacki szkoleniowiec żałuje, że Legia najważniejszych meczów w rundzie finałowej nie zagra przy Łazienkowskiej 3. Warszawianie z Lechem i Jagiellonią zagrają na wyjeździe. - Szkoda, że nasi fani nie będą mogli obejrzeć tych największych spotkań. Pod względem sportowym nie robi mi to różnicy. Jak pokazały mecze Ligi Mistrzów, jeśli drużyna wie co ma robić, to fakt, gdzie gra nie ma większego znaczenia - wytłumaczył.
Jozak odniósł się także do słów Macieja Dąbrowskiego, który w tygodniu stwierdził, że w Legii w trakcie zimowej przerwy nie potraktowano go poważnie. Zawodnik odszedł do Lubina. - Na obozie podjęliśmy pewne decyzje. Wydaje mi się, że miałby ciężko konkurować z Remy'm oraz Pazdanem i z powodu braku gry nie byłby szczęśliwy. To dobry zawodnik, ale była to najlepsza decyzja dla wszystkich stron - skomentował.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. Niesamowity ścisk w Ekstraklasie. "Możemy być świadkami sensacji"