Puchar Polski: zwycięstwo i awans last-minute Legii Warszawa. Górnik Zabrze kończył mecz w dziesiątkę

Legia przegrywała z Górnikiem 0:1 w rewanżowym półfinale Pucharu Polski, ale grając w przewadze jednego zawodnika, odmieniła losy meczu i awansowała do wielkiego finału. Ten zostanie rozegrany 2 maja na na PGE Narodowym w Warszawie.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Damian Kądzior i Michał Kucharczyk PAP / Bartłomiej Zborowski / Damian Kądzior i Michał Kucharczyk
Legia do środowego meczu przystąpiła tuż po przejściu przy ulicy Łazienkowskiej burzy z piorunami. Po porażce z Zagłębiem Lubin robotę stracił Romeo Jozak, zastąpił go jego dotychczasowy asystent, Dean Klafurić. Kto liczył na rewolucję - zarówno w składzie, jak i w grze - musiał się rozczarować, ale najważniejszy jest i tak wynik. Gole Michała Kucharczyka i Jarosława Niezgody dały miejscowym awans do finału.

Legia nie rozgrywała dobrego meczu - efekt nowej miotły był w środowy wieczór w miejscowej ekipie tak samo zaskakujący dla piłkarzy Górnika, jak i prawa noga Adama Hlouska (dla jasności - Hlousek prawej nogi używa do wchodzenia pod prysznic i drapania się po nodze lewej). W pierwszej części gry gospodarze byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Tomasza Loskę tylko dwa razy. Za pierwszym w słupek strzelał Jarosław Niezgoda (ale i tak był na spalonym, gol nie byłby uznany), za drugim - tuż przed przerwą - kilkudziesięciometrowym rajdem popisał się Marko Vesović. Gdy trzeba było jednak podnieść głowę i wykonać najtrudniejsze, czyli strzelić do bramki, on wystrzelił piłkę na okołoziemską orbitę.

Górnik do Warszawy przyjechał po niezwykle cennym zwycięstwie w Białymstoku w lidze. Trzy punkty wywiezione ze stadionu Jagiellonii cieszyły kibiców z Zabrza niemal równie mocno (podopieczni Marcina Brosza przypomnieli, że nie złożyli broni w walce o tytuł mistrzowski), jak dwa gole Igora Angulo. Hiszpan jesienią maltretował rywali bez litości, wiosną jednak zaciął się na dobre. Na szczęście strzelił z Sandecją, zbombardował obiekt przy Słonecznej w Białymstoku i zabrzanie mogli liczyć, że tego samego dokona przy Łazienkowskiej.

Na pierwszą próbę nie trzeba było długo czekać: Angulo już po 20 sekundach meczu znalazł się w sytuacji sam na sam z Radosławem Cierzniakiem, ale zamiast strzelać - szukał podania. No i "setka" rozlała się na barze.

ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak. Klub kumpli

Górnik w pierwszej połowie potrafił groźnie zaatakować - szczególnie prostopadłe podania z głębi pola stwarzały zagrożenie, poza tym znów groźnie ze stałych fragmentów dośrodkowywał Rafał Kurzawa - jednak w grze gości widać było sporo nerwowości. Można było odnieść wrażenie, że stawka meczu sparaliżowała ich od pasa w dół (czytaj - formację obronną). Szczególnie jeśli chodzi o spokojne wyprowadzanie piłki, opanowanie, próbę narzucenia swojego stylu. Do przerwy bez bramek.

Druga połowa zaczęła się od dobrej sytuacji Michała Kucharczyka, kolejny raz zmarnowanej. Miejscowi kibice liczyli na to, że gospodarze będą w stanie wyprowadzić choć jedną, zakończoną celnym strzałem akcję, jednak w 55. minucie najpierw Szymon Żurkowski przedarł się lewą stroną i uderzył na bramkę Cierzniaka. Sekundy później z rzutu rożnego dośrodkował Rafał Kurzawa, obrońcy Legii do spółki z Cierzniakiem popisali się nieporadnością i Adam Hlousek wpakował piłkę do własnej bramki.

Taki wynik dawał Górnikowi awans, problem jednak w tym, że goście nie potrafili opanować boiskowych wydarzeń. W efekcie - długa piłka w stronę bramki Loski, bramkarz wyszedł przed pole karne i zagrał piłkę ręką. Najpierw czerwoną kartkę ujrzał więc bramkarz Górnika, a już po pojawieniu się między słupkami Wojciecha Pawłowskiego atomowy strzał z rzutu wolnego oddał Michał Kucharczyk. Piłka przeszła przez dziurę w murze i wpadła do bramki.

Ostatnie minuty meczu Legia grała w przewadze jednego zawodnika. Gdy wszyscy myśleli, że dojdzie do dogrywki, idealne dośrodkowanie w pole karne wykorzystał Jarosław Niezgoda i w 97. minucie (mecz został przedłużony o siedem minut z powodu zmiany bramkarza) strzelił gola na 2:1. Dramat Górnika, wielkie szczęście Legii!

Wielki finał Pucharu Polski odbędzie się 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie. Początek starcia Legii z Arką Gdynia zaplanowano na godzinę 16:00. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport.

Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
0:1 - Hlousek 56' (sam.)
1:1 - Kucharczyk 74'
2:1 - Niezgoda 97'

Pierwszy mecz: 1:1.
Awans: Legia Warszawa

Składy:

Legia: Radosław Cierznak - Artur Jędrzejczyk (77' Cristian Pasquato), William Remy, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Domagoj Antolić, Chris Philipps - Marko Vesović, Sebastian Szymański (60' Kasper Hamalainen), Michał Kucharczyk (97' Mauricio) - Jarosław Niezgoda.

Górnik: Tomasz Loska - Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Paweł Bochniewicz, Adrian Gryszkiewicz - Damian Kądzior (73' Wojciech Pawłowski), Szymon Matuszek, Wojciech Hajda (61' Maciej Ambosiewicz), Rafał Kurzawa - Szymon Żurkowski, Igor Angulo (94' Adam Wolniewicz).

Żółta kartka: Remy (Legia).

Czerwona kartka: Loska 67' (za pozbawienie przeciwnika realnej szansy do zdobycia gola - ręka poza polem karnym).

Sędzia: Bartosz Frankowski.

Kto zwycięży w finale Pucharu Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×