Półfinał LM 2018. Bayern - Real: bezradny Lewandowski

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Maja Hitij/Bongarts / Radość piłkarzy Realu Madryt po bramce Marco Asensio
Getty Images / Maja Hitij/Bongarts / Radość piłkarzy Realu Madryt po bramce Marco Asensio
zdjęcie autora artykułu

Zaczęło się dobrze - od prowadzenia Bayernu. Ale potem, mimo ciągłych ataków, to goście strzelali gole. Robert Lewandowski był bezradny w starciu z defensywą Realu Madryt.

W tym artykule dowiesz się o:

Real Madryt wygrał na wyjeździe z Bayernem 2:1, choć długo wydawało się, że to gospodarze będą górą w Monachium. Zadecydował błąd Rafinhy i szybka kontra gości. Lusac Vasquez podał do Marcosa Asensio a ten w sytuacji sam na sam pokonał Svena Ulreicha.

Bayern zaczął znakomicie i w pierwszej połowie miał sporą przewagę. Widać wyraźny postęp, jaki zespół zrobił w stosunku do poprzedniego sezonu. Wtedy, choć odpadł dopiero po dogrywce w Madrycie, był zdecydowanie słabszy od "Królewskich". Teraz miał swoje sytuacje, kilka razy piłkarze z Bawarii byli bliscy pokonania Keylora Navasa. Choć Jupp Heynckes, jak powiedział kiedyś Christoph Daum, jest nudniejszy niż prognoza pogody, to jego zespół zdecydowanie nie pasuje do tego opisu.

W końcu bramkę na 1:0 strzelił Joshua Kimmich, który pognał prawy skrzydłem, zasygnalizował podanie i kompletnie zaskoczył Navasa. Asystę przy golu obrońcy zaliczył James Rodrigues, który grał jeden z najlepszych meczów, od kiedy przyszedł z Realu do Bayernu. Harował w defensywie, stwarzał zagrożenie z przodu.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"

A to nie był koniec okazji gospodarzy. Franck Ribery (odskoczyła mu piłka) i Mats Hummels (strzelił za wysoko) także byli bliscy pokonania bramkarza gości. I wszystko by wyglądało idealnie, gdyby nie to, że wyrównał Marcelo. Brazylijczyk uderzył z około 18 metrów i zaskoczył Ullreicha, który chyba sądził, że piłka przeleci obok słupka. A w drugiej połowie, w 57. minucie, Asensio strzelił na 2:1.

Bayern próbował, atakował, dośrodkowywał, naciskał, cały czas oblegał bramkę "Królewskich", ale na nic. Real z czasem zaczął kontrolować sytuację. Trzeba też oddać sprawiedliwość drużynie z Monachium - już od 8. minuty gospodarze musieli grać bez Arjena Robbena, a od 36. bez Jerome'a Boatenga.

Mecz reklamowano jako pojedynek Roberta Lewandowskiego z Cristiano Ronaldo. Tym razem obaj odegrali role raczej drugoplanowe. Robert Lewandowski co prawda miał jakiś udział przy bramce, bo ściągnął na siebie uwagę obrońców, jednak apologeci polskiego supersnajpera z pewnością mieli prawo liczyć na więcej. Zwłaszcza że grał z Realem, do którego przymierzany jest od kilkunastu miesięcy.

Bayern po takim wyniku ma znacznie ograniczone szanse na awans do finału, a i Lewandowski z pewnością nie przybliżył się do upragnionej Złotej Piłki.

Bayern Monachium - Real Madryt 1:2 (1:1) 1:0 Kimmich 28' 1:1 Marcelo 44' 1:2 Asensio 57'

Składy drużyn: Bayern: Ulreich - Kimmich, Boateng (36. Sule), Hummels, Rafinha - Javi Martinez (75. Tolisso), Arjen Robben (8. Thiago), Mueller, Rodriguez, Ribery - Lewandowski.

Real: Navas - Carvajal (67. Benzema), Varane, Ramos, Marcelo - Modrić, Casemiro (83. Kovacić), Kroos - Vasquez, Ronaldo, Isco (46. Asensio)

Sędziował: Bjoern Kuipers (Holandia)

Żółte kartki: Ribery -Casemiro

Widzów: 70000

Źródło artykułu:
Kto zagra w finale Ligi Mistrzów?
Real Madryt
Bayern Monachium
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (11)
avatar
Szarold
13.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ty jesteś moim sługą a nie partnerem haha  
Rafix95
13.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ty jesteś uliczną ścierą, a ja jestem swoim panem.  
avatar
Szarold
12.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jesteś już mój. Jak moja własność. Płacz dalej haha  
Rafix95
12.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie szczylu. I nie grzeczniej, bo nie będziesz mi kundelku wydawać poleceń. Hahahahahahahahahahahaha XDXDXDXDXDXDXDXDDDDDDDDDDDD.  
avatar
Szarold
12.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z ciebie szczylu. I grzeczniej mi tu haha