Wielki Piątek! Cracovia nie miała litości dla Bruk-Betu

W pierwszym niedzielnym meczu 33. kolejki Lotto Ekstraklasy Cracovia pokonała przed własną publicznością Bruk-Bet 4:2, choć do 81. minuty przegrywała 1:2. O zwycięstwie Pasów przesądził hat-trick Krzysztofa Piątka, który zaczął spotkanie na ławce.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
piłkarze Cracovii WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Cracovii
Choć Cracovii spadek już nie grozi, bo przed tygodniem zapewniła sobie utrzymanie w Lotto Ekstraklasie, trener Michał Probierz nie potraktował meczu z Bruk-Betem jak pierwszego z pięciu testów dla zmienników. Owszem, w bramce stanął Adam Wilk, a za Krzysztofa Piątka od początku zagrał Nicolai Brock-Madsen, ale to zrozumiały ruch, bo 22-latek latem odejdzie z Kałuży 1, a jednym z kandydatów do zastąpienia go jest właśnie wypożyczony z Birmingham City Duńczyk, który do tej pory nie miał okazji pokazać się w większym wymiarze czasowym.

Cracovia nie zastosowała taryfy ulgowej, ale pierwsze minuty należały do gości, którzy szybko przejęli kontrolę nad spotkaniem i już w 6. minucie objęli prowadzenie. Michał Helik sfaulował w swoim polu karnym Vladislavsa Gutkovskisa, a "11" na gola pewnym strzałem zamienił Samuel Stefanik. Goście nie nacieszyli się jednak przewagą - w 16. minucie Dariusz Trela nie zdołał złapać piłki po uderzeniu Antoniniego Culiny, a do bezpańskiej futbolówki dopadł Brock-Madsen i z bliska posłał ją do siatki. Duńczyk pokazał, że potrafi zachować się pod bramką rywala i przerwał trwającą 377 dni strzelecką niemoc. Ostatnią bramkę uczestnik IO 2016 zdobył 16 kwietnia minionego roku, jeszcze jako zawodnik PEC Zwolle, do którego był wypożyczony z Birmingham City. Z drugiej strony w tym czasie spędził na boisku raptem 238 minut w barwach Zwolle (163) i Cracovii (75), bo jesienią w Birmingham City nie rozegrał ani jednego meczu.

Remis niecieczan nie urządzał i szybko odzyskali prowadzenie. W 30. minucie Rafał Grzelak pokonał Wilka kapitalnym strzałem z rzutu wolnego. Obrońca Bruk-Betu tak uderzył piłkę, że zdjął nią pajęczynę z prawego "okienka" bramki Pasów. Młody golkiper Pasów skapitulował po raz drugi i znów nie miał szans na interwencję.

Trener Probierz nie zamierzał przegrać ze swoim poprzednikiem przy Kałuży 1 i po przerwie Pasy weszły na wyższe obroty. W 51. minucie znów błysnął Brock-Madsen. Rosły Duńczyk pokazał, że dobrze czuje się w grze kombinacyjnej i w tłoku w polu karnym Bruk-Betu tak zagrał do Javiego Hernandeza, że ten znalazł znalazł się w dobrej sytuacji, ale uderzył tuż obok bramki gości.

Niecieczanie mieli problem z tym, by zagrozić Cracovii "z gry", ale w 58. minucie niewiele brakło, a podwyższyliby prowadzenie. Po strzale Romana Gergela z rzutu wolnego piłka odbiła się od muru, znów była poza zasięgiem Wilka, ale tym razem Pasom dopisało szczęście, bo futbolówka tylko obiła poprzeczkę bramki gospodarzy.

Po godzinie gry trener Probierz wzmocnił siłę rażenia, wprowadzając na boisku Piątka i Denissa Rakelsa i z tymi zawodnikami gospodarze zdominowali gości. W 65. minucie krakowianie byli bliscy wyrównania, ale Trela błysnął refleksem, broniąc "główkę" Miroslava Covilo. Siedem minut później w końcu okazję do wykazania dostał Wilk, który w efektowny sposób zatrzymał strzał z woleja Davida Guby. Chwilę później w doskonałej sytuacji pomylił się Hernandez. Hiszpan, stojąc siedem metrów od bramki gości, uderzył obok niej.

Cracovia dopięła swego w 81. minucie. Po centrze z rzutu wolnego Piątek zgrał piłkę głową do Ołeksija Dytiatjewa, którego na ziemię powalił Joona Toivio, a po chwili z "wapna" wyrównał Piątek. Na tym Pasy nie poprzestały. Sześć minut później sędzia Złotek wskazał na jedenasty metr po ręce Grzelaka, a kolejny rzut karny pewnie na gola zamienił Piątek. Napastnik Cracovii poszedł za ciosem i w doliczonym czasie gry skompletował swój pierwszy w karierze hat-trick. Tym razem pokonał Trelę z "z gry", dobijając zablokowany strzał Daniela Pika. To 17., 18. i 19. trafienie napastnika Cracovii w tym sezonie - nie ma w Lotto Ekstraklasie skuteczniejszego od niego Polaka, a więcej bramek na koncie mają tylko Hiszpanie Igor Angulo z Górnika Zabrze (22) i Carlitos z Wisły Kraków (21).

Były młodzieżowy reprezentant Polski być może pogrążył szkoleniowca, za sprawą którego trafił do Cracovii. Dla opiekuna Bruk-Betu, Jacka Zielińskiego niedzielny mecz był wyjątkowo, bo przy jego okazji pojawił się przy Kałuży 1 po raz pierwszy, odkąd 19 czerwca został potraktowany przez Janusza Filipiaka i Jakuba Tabisza w sposób daleki od cywilizowanego i mający mało wspólnego z profesjonalizmem. Dzień przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu, które zaplanował od A do Z, wiceprezes Tabisz poinformował go, że został zwolniony. Filipiak, który w trakcie rundy wiosennej wielokrotnie zapewniał, że jeśli drużyna utrzyma się w ekstraklasie, to Zieliński pozostanie na stanowisku, nawet nie porozmawiał z żegnanym trenerem. Szkoleniowiec, który zapisał piękną kartę w historii klubu, nie zasłużył na takie pożegnanie. Absurdalne było też tłumaczenie właściciela Cracovii.

- Trener był na urlopie, a trudno dzwonić do kogoś na urlopie i oznajmiać, że się go zwalnia. Moment był nieszczęśliwy, ale nie chciałem tego robić zaraz po ostatnim meczu, bo nie chciałem tego robić w emocjach. Decyzję trzeba było jednak zakomunikować przed sezonem. To tyle, jeśli chodzi o timing - mówił Filipiak, tymczasem Zieliński zdążył nie tylko zaprogramować przygotowania do sezonu, ale też podpisać się pod sprowadzeniem Petteriego Forsella, Damiana Kądziora i Lennarda Sowaha, co wzmacnia tezę, że decyzja o zwolnieniu szkoleniowca była podjęta spontanicznie, by wykorzystać fakt, że pojawiła się możliwość zatrudnienia Probierza.

Zieliński był bez pracy tylko jesienią, bo 20 lutego zastąpił w Niecieczy Macieja Bartoszka i już przy pierwszej okazji z nawiązką zemścił się na byłych przełożonych. W 29. kolejce jego Bruk-Bet nie tylko pokonał pokonał Pasy (2:0), ale przede wszystkim zamknął przed nimi drogę do grupy mistrzowskiej - porażka w Niecieczy sprawiła, że krakowianie definitywnie stracili szansę na awans do pierwszej "ósemki". Teraz jednak Cracovia zrewanżowała się Słoniom i mocno skomplikowała im sprawę utrzymania w Lotto Ekstraklasie, bo po niedzielnej porażce ich strata do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli wzrosła do pięciu punktów.

Cracovia - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 4:2 (1:2)
0:1 - Stefanik (k.) 6'
1:1 - Brock-Madsen 16'
1:2 - Grzelak 30'
2:2 - Piątek (k.) 81'
3:2 - Piątek (k.) 87'
4:2 - Piątek 90+2'

Składy:

Cracovia: Adam Wilk - Diego Ferraresso, Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew, Michal Siplak - Milan Dimun (75' Milan Dimun), Miroslav Covilo - Mateusz Wdowiak (60' Deniss Rakels), Javi Hernandez, Antonini Culina - (60' Krzysztof Piątek) Nicolai Brock-Madsen.

Bruk-Bet: Dariusz Trela - Bartosz Szeliga, Joona Toivio, Artem Putiwcew, Rafał Grzelak - Mateusz Kupczak, Vlastimir Jovanović - Szymon Pawłowski, Samuel Stefanik (70' Florin Purece), Roman Gergel (83' Bartosz Śpiączka) - Vladislavs Gutkovskis.

Żółte kartki: Dytiatjew, Dimun (Cracovia) oraz Kupczak, Szeliga, Grzelak (Bruk-Bet).

Czerwona kartka: Gergel /90' za krytykowanie pracy sędziego z ławki rezerwowych/ (Bruk-Bet).

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

ZOBACZ WIDEO Zmiennicy dali radę. Real skromnie uporał się z Leganes [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Bruk-Bet utrzyma się w Lotto Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×