Czytaj w "PN": rewolucja w Premier League. Jak przetrwać zimę
Dlaczego reprezentacja Anglii od lat nie może ugrać niczego na imprezach mistrzowskich? Przez brak dobrych piłkarzy? To nie jest prawda. A czy przypadkiem wszystko nie rozbija się o brak zimowej przerwy w rozgrywkach Premier League?
Grzegorz Garbacik
John Motson, słynny brytyjski komentator, ikona BBC, w wywiadzie udzielonym po zakończeniu kariery powiedział, że żałuje tylko jednego: - Nigdy nie było mi dane skomentować sukcesu zespołu narodowego na turnieju mistrzowskim. To przez brak zimowej przerwy. Nasi najlepsi piłkarze przez dziesięć miesięcy w roku grają praktycznie bez wytchnienia. Po tak ciężkim sezonie nie mają już po prostu siły, by poprowadzić reprezentację do sukcesu na mistrzostwach świata czy Europy.Legendarny komentator nie odkrył Ameryki, ponieważ o braku zimowej przerwy w Anglii i konsekwencjach z tego płynących mówili już od dawna wszyscy - trenerzy, piłkarze i różnej maści fachowcy. W podobnym tonie wypowiadali się przecież sir Alex Ferguson czy Arsene Wenger, a więc ludzie, którzy zjedli zęby na futbolu i wiedzą, czego potrzeba piłkarzom w tak wymagającej lidze jak Premier League. Dlaczego więc Anglicy tak długo wzbraniali się przed rozwiązaniem tego problemu?
Władza telewizji
Kiedy nie wiadomo, dlaczego coś się dzieje, można zakładać, że w grę wchodzą pieniądze i dokładnie tak było w tym przypadku. Liga angielska opiera się na ogromnych wpływach za prawa do transmisji. Klub, który żegna się z Premier League, może z tytułu podziału telewizyjnego tortu zarobić więcej niż Bayern Monachium za zwycięstwo w Bundeslidze. Telewizje dają dużo i równie dużo oczekują, między innymi tego, by ligowa karuzela kręciła się praktycznie bez zatrzymania. Wspomniany Ferguson, mimo silnej pozycji, nie mógł liczyć na to, że jego głos coś w tej kwestii zmieni.
- Tu nie chodzi jedynie o odpoczynek fizyczny. To kwestia pewnej świeżości mentalnej i mniejsze ryzyko kontuzji. Nikt nas jednak w tej kwestii nie słucha. Być może telewizje mają w futbolu zbyt dużą władzę - mówił, cytowany przez "Daily Mail".
To fakt, że dzięki wlewającym się szerokim strumieniem pieniądzom od nadawców, Premier League stała się bezkonkurencyjna w Europie pod względem tygodniówek dla piłkarzy czy sum wydawanych na transfery. Nawet kluby z dołu tabeli zaczęły sobie pozwalać na wydatki rzędu kilkudziesięciu milionów, które do tej pory zarezerwowane były tylko dla największych. Problem w tym, że nie miało to - szczególnie w ostatnich latach - przełożenia na wyniki w rozgrywkach międzynarodowych. Nie raz i nie dwa można było się spotkać z opiniami, że walka tych najlepszych w Premier League jest tak bardzo wyczerpująca, że sił na Ligę Mistrzów, o Lidze Europy nie ma nawet co wspominać, już po prostu nie wystarcza, a menedżerowie muszą wybierać priorytety.
Majstrowanie przy tradycji
Zainteresowane strony nie mogły już dłużej pozostawać głuche na apele trenerów i piłkarzy. Najlepsi z najlepszych rozgrywają w sezonie około 60 spotkań, a we Włoszech, Hiszpanii czy Niemczech mogą oni liczyć na kilkanaście dni odpoczynku podczas zimowych tygodni. Niby niewiele, ale pozwala naładować baterie i odpocząć psychicznie - tak jak wspominał Ferguson - przed decydującymi fragmentami kampanii. W Anglii nie mogą liczyć nawet na taki luksus, ale ci, którzy podejmują najważniejsze decyzje w kontekście rozwoju i wizji angielskiego futbolu, w końcu poszli po rozum do głowy i posłuchali głosu rozsądku.
(...)
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".ZOBACZ WIDEO Popis Messiego, kosmiczna asysta Suareza. Barcelona mistrzem Hiszpanii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]