Wątpliwości co do zaangażowania piłkarzy Korony nasilają się od kilkunastu dni. Wszystko ma oczywiście związek z serią porażek: 3 w lidze i 1 w Pucharze Polski. Zawodnicy z woj. świętokrzyskiego po niepowodzeniu z Wisłą Kraków (0:3) znów musieli się tłumaczyć. Było im tym trudniej, bowiem spotkania z Białą Gwiazdą są dla kieleckich kibiców podwójnie ważne.
- Szkoda i trzeba przeprosić kibiców, bo to nie jest tak, że jesteśmy myślami na urlopach. Każdy gra o swoją przyszłość, chce się pokazać i nie jest tak, że odpuszczamy te mecze, bo dlaczego mielibyśmy to robić? - pytał Bartosz Rymaniak.
Złocisto-krwiści już w 5. minucie niedzielnego meczu stracili gola. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy wydawało się jednak, że złapali swój rytm, ale właśnie wtedy rywal zadał drugi cios. - Musimy wziąć się w garść, bo kolejne spotkanie gdy przy stanie 0:0 jesteśmy lepszym zespołem a kiedy tracimy bramkę... Chociaż w tej pierwszej połowie już przy stanie 0:1 pokazywaliśmy, że chcemy i ten mecz mogło się fajnie oglądać, ale kogo to dzisiaj interesuje. Kolejna bolesna porażka, mamy trzy dni, żeby się "odkręcić" i przywieźć punkty z Zabrza.
Ostatnie potknięcia Korony to w dużej mierze efekt słabej postawy formacji defensywnej. Coś, co w sezonie zasadniczym prezentowało się naprawdę solidnie, w grupie mistrzowskiej zawodzi. 9 straconych goli w trzech meczach jest tego najlepszym dowodem. - Dużo błędów indywidualnych. Problemem jest to, że nie zawsze wyciągaliśmy wnioski po błędach, które przytrafiały się wcześniej - tłumaczył "Ryman".
W następnej kolejce zespół Gino Lettieriego zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze.
ZOBACZ WIDEO Bayern wygrał, Lewandowski trafił, ale trener na podziękowanie nie zasłużył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]