Legenda światowej piłki nożnej, Alex Ferguson, toczy walkę o życie w szpitalu w Salford niedaleko Manchesteru, do którego w sobotę (5 maja) został przewieziony z powodu wylewu krwi do mózgu. Operacja przebiegła zgodnie z planem, ale lekarze określają stan pacjenta jako ciężki.
Słynny szkocki menedżer piłkarski utrzymywany jest w śpiączce farmakologicznej. Rokowania dla 76-latka niestety nie są optymistyczne. Zdaniem lekarzy, kluczowe znaczenie będzie miało 48 godzin od wylewu, ale dopiero kilka następnych tygodni da odpowiedź na pytanie, jakie będą konsekwencje krwotoku podpajęczynówkowego, do którego doszło u Fergusona.
- Rokowania zależą od rozmiarów i miejsca krwotoku, ale aż połowa pacjentów z krwawieniami podpajęczynówkowymi (chodzi o krwawienie na powierzchni mózgu) umiera. Z kolei u 50 procent pacjentów, którym udaje się przeżyć, dochodzi do komplikacji, począwszy od utraty pamięci i trudności z mową, po epilepsję i paraliż - przestrzegł na łamach dziennika "The Times" dr Mark Porter.
Doctors warn next few weeks key to Sir Alex Ferguson's long-term prospects as he recovers in hospital after emergency surgery to treat brain haemorrhage https://t.co/9Azz0PLO1B
— MailOnline Sport (@MailSport) 7 maja 2018
Brytyjscy neurochirurdzy zgodnie twierdzą, że nawet jeśli 76-letni Szkot przeżyje, to - biorąc pod uwagę zaawansowany wiek - w jego mózgu prawdopodobnie dojdzie do nieodwracalnych zmian. - Ma małe szanse na powrót do stanu sprzed udaru - ocenił w rozmowie z "Daily Mail" dr Peter Hamlyn.
Były menedżer Czerwonych Diabłów od czwartku (3 maja) zaczął narzekać na złe samopoczucie. Dwa dni później doznał wylewu. Przy będącym w śpiączce Fergusonie czuwają jego bliscy.