Kamil Wilczek z każdym spotkaniem daje coraz więcej powodów Adamowi Nawałce, by ten zabrał go do kadry na rosyjski mundial. W czwartek jego dwa gole pozwoliły zwyciężyć Broendby IF w finale Pucharu Danii przeciwko Silkeborg (3:1).
- Stoję tutaj z doskonałym samopoczuciem, jako zwycięzca pucharu po ładnym finale, w którym wsparcie fanów było fantastyczne. Trzeci gol był bardzo uspokajający. Poczułem, jakby kamień spadł mi z serca. To była najbardziej niesamowita chwila - skomentował po meczu polski napastnik dla oficjalnej strony internetowej klubu.
30-latek zdobywał bramki w prawie każdym spotkaniu DBU Landspokal [do siatki rywali nie trafił tylko w pojedynku ćwierćfinałowym z Sonderjyske - przyp. red.]. Dzięki temu może czuć się głównym architektem zdobycia trofeum przez BIF.
- To pierwsze trofeum w czasie, gdy jestem w klubie. Jestem bardzo szczęśliwy, podobnie jak cały zespół. Puchar jest zasłużony, ale w poniedziałek czeka nas kolejny "finał" przeciwko FC Midtjylland, więc od teraz skupiamy się na nim - dodał Wilczek, nawiązując na koniec do meczu, który prawdopodobnie zadecyduje o tym, czy Broendby sięgnie po mistrzostwo kraju.
Obecnie zespół Polaka jest liderem tabeli Superligaen z trzema punktami przewagi nad najbliższym przeciwnikiem.
ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w meczu Sevilli z Realem. Pięć goli i przestrzelony karny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]