Szymon Marciniak: Jestem głodny sędziowania. W Londynie popełniłem błąd

Szymon Marciniak intensywnie przygotowuje się do wyjazdu na mistrzostwa świata w Rosji. Jednocześnie polski sędzia nadal ma w pamięci mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów. Arbiter z Płocka publicznie przyznał się do błędu.

Dawid Borek
Dawid Borek
Szymon Marciniak pokazujący żółtą kartkę Alexowi Sandro Getty Images / Julian Finne / Szymon Marciniak pokazujący żółtą kartkę Alexowi Sandro
Ostatnie tygodnie nie były dla Szymona Marciniaka łatwe. Z powodu kontuzji - złamania palca stopy z przemieszczeniem - stracił możliwość poprowadzenia półfinału Ligi Mistrzów lub Ligi Europy. Na pocieszenie będzie arbitrem technicznym podczas finału LE.

- Przeszło mi to gdzieś koło nosa i było mi przykro. Tym bardziej, że później dość głośno mówiło się o tym, że Gianluca Rocci, którego wszyscy typowaliśmy na finał Ligi Europy, zajął moje miejsce w półfinale, przez co otwierała się kolejna furtka. Przyznam jednak szczerze, że i cieszyłbym się, i nie cieszył z tego finału, gdyż moim ostatnim meczem europejskim było spotkanie w Londynie, które nie poszło tak, jakbym chciał. Inaczej jest, gdy jedzie się na finał napompowanym świetnymi występami w Europie, a inaczej, gdy z tyłu głowy ma się błąd w ostatnim meczu - mówi Marciniak w rozmowie z Radiem Wrocław.

Polski sędzia przyznał się do błędu, który popełnił w spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów między Tottenhamem Hotspur a Juventusem Turyn. Chodziło przede wszystkim o sytuację z 17. minuty, kiedy to skrzydłowy Starej Damy, Douglas Costa, upadł w polu karnym po nieudanym wślizgu Jana Vertonghena. Marciniak, pomimo podwójnego kontaktu stopera z nogami Brazylijczyka, postanowił nie dyktować "jedenastki".

- Sportowo i ambicjonalnie liczę, że w następnych latach nadejdzie zasłużony finał, który będzie wisienką na torcie po super rundzie. Na finał pracuje się latami, a w moim przypadku minione lata były wspaniałe. W tym roku zdarzył się błąd w Londynie, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - dodaje Marciniak.

Do rozpoczęcia mistrzostw świata w Rosji pozostał już niespełna miesiąc. Szymon Marciniak już 3 czerwca wyleci na kilkunastodniowe zgrupowanie do Moskwy. Tam weźmie udział w obozie sędziów. Arbitrzy będą pracować między innymi nad formą fizyczną i systemem VAR.

- Jesteśmy na ostatniej prostej, co nie oznacza, że już tylko leżymy. Tak się złożyło, że kontuzja na miesiąc wyeliminowała mnie z pracy, więc można powiedzieć, że złapałem trochę świeżości. Teraz jestem głodny sędziowania. Wypadnięcie na miesiąc, nużąca codzienna rehabilitacja po kilka godzin i walka z czasem - to wszystko było bardzo męczące. Półtora tygodnia temu wróciłem do sędziowania, może nie jest to jeszcze 100 procent tego, czego bym oczekiwał, ale jest już na tyle dobrze, że mogę normalnie trenować - komentuje Marciniak.

Oprócz niego, na mundialu będą pracować także Paweł Gil, Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz.

ZOBACZ WIDEO Bomba Arkadiusza Milika. Wejście smoka dało zwycięstwo SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Marciniak w przyszłości poprowadzi finał LM lub LE?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×