Ze względu na swój specyficzny sposób bycia Łukasz Teodorczyk nie jest ulubieńcem belgijskiego środowiska piłkarskiego. Reprezentant Polski jest łatwym celem nie tylko dla teoretycznie bezstronnych komentatorów, ale też dla ludzi związanych z Anderlechtem. Do grona naczelnych krytyków "Teo" należy m.in. był znakomity napastnik Fiołków (1965-1972) i Ajaksu Amsterdam (1972-1975), Jan Mulder.
73-letni Holender dziwi się, że fani Anderlechtu uwielbiają Teodorczyka, który w jego ocenie nie jest dobrą wizytówką 34-krotnych mistrzów Belgii.
- Kibice Anderlechtu chcą dziś wojowników, a nie piłkarzy technicznych. "Teo" marnuje mnóstwo okazji, a i tak pozostaje ich ulubieńcem. To dziwne. Może i ma osobowość, ale jak na napastnika ma słabe nogi - twierdzi Mulder.
Mulder, który strzelił dla Anderlechtu 91 ligowych goli, nie kryje się nawet z niechęcią do Polaka.
- "Teo" jest niesympatyczną postacią. Jest zamknięty w sobie, nie udziela wywiadów. Nie jest tylko napastnikiem Anderlechtu, ale wizytówką klubu. Ktoś taki powinien lepiej reprezentować klub. On tego nie robi, a mimo to jest uwielbiany. Może dlatego, że jest tym, kim każdy by chciał być: outsiderem, który robi to, co chce - zastanawia się Mulder.
Choć Teodorczyk jest powszechnie krytykowany, to w drugim sezonie z rzędu jest najskuteczniejszym graczem Anderlechtu. W kończących się rozgrywkach zdobył 14 bramek - 16 mniej niż rok temu, ale i tak najwięcej w zespole.
ZOBACZ WIDEO Anderlecht przegrał i stracił szansę na mistrzostwo. Łukasz Teodorczyk nie pomógł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]