Plaga urazów w Odrze

Z każdym meczem rośnie liczba kontuzjowanych graczy Odry Opole. Już od dłuższego czasu Piotr Rzepka nie może korzystać z Adama Orłowicza, któremu dokucza staw skokowy. Do tego wielu innych zawodników dosięgły mniejsze kontuzje. - To są wszystko urazy mechaniczne spowodowane zaangażowaniem w poprzednich meczach - powiedział trener Rzepka.

Dziennikarze czytając przed spotkaniem z Zagłębiem skład Odry zachodzili w głowę, co w bramce opolan robi Jakub Bella. Golkiper niebiesko-czerwonych według wszystkich doniesień miał mieć złamaną w okolicach nadgarstka rękę. Tymczasem mimo tego, dzięki założonej blokadzie, stanął między słupkami. Mniej szczęścia mieli Mateusz Cieluch i Marcin Kiciński, którzy z powodu rozmaitych dolegliwości nie zasiedli nawet na ławce rezerwowych. - Cały tydzień walczyli, żeby zagrać - relacjonował opiekun drużyny z Oleskiej, któremu w trakcie meczu przybył jeszcze jeden problem. Z powodu kontuzji plac gry musiał opuścić Artur Monasterski.

- Znowu zagrałem właściwie na swoją odpowiedzialność. Praktycznie cały tydzień nie trenowałem, tylko chodziłem na zabiegi. Nie dopuszczałem myśli, że nie zagram w takim meczu. W czwartek wyglądało to dobrze. W piątek na rozruchu też nic mnie nie ciągnęło - opisywał ambitny pomocnik opolan, który miał jednak spore obawy związane z dokuczającym mu mięśniem. - Boję się, że mogę mieć już po sezonie, bo w poprzedniej rundzie w podobnym okresie miałem problemy z naciągnięciem tego mięśnia dwugłowego - mówił. Jego strata byłaby olbrzymią stratą dla Odry. Jest on jednym z bardziej doświadczonych piłkarzy i jednym z tych, którzy w tym klubie grali jeszcze jesienią.

- Nie wiem z czego wynikają te kontuzje, bo jesteśmy fizycznie przygotowani do rundy - stwierdza Monasterski i dodaje: - Najwyraźniej dają się nam we znaki trudy tego sezonu, bo kadra jest wąska, trzon zespołu właściwie zawsze gra 90 minut i może to przeciążeni sprawia, że te mięśnie strzelają. Zapewne tak jest, ale jeżeli kontuzjowani gracze nie zdążą się wykurować przed meczem z Flotą Świnoujście to trener Rzepka może mieć nie lada problem z zestawieniem składu i skompletowaniem ławki rezerwowych. W spotkaniu z Zagłębiem obok doświadczonego bramkarza, Mateusza Sławika, siedzieli tylko czterej młodzi piłkarze. Szkoleniowca opolan może jedynie pocieszać fakt, że nikt nie musi pauzować za kartki.

Sam szkoleniowiec z jednej strony martwi się urazami podopiecznych, ale z drugiej strony podziwia ich za wolę walki, w której upatruje źródła kontuzji. - Sam długo byłem piłkarzem, ale takiej ambicji nie widziałem jeszcze nigdy - mówi na zakończenie.

Komentarze (0)