Jagiellonia - Wisła Płock: goście mogli wygrać walkowerem

PAP / Artur Reszko / Jerzy Brzęczek
PAP / Artur Reszko / Jerzy Brzęczek

Wygrał sport, a nie kombinowanie. W ostatniej z doliczonych minut meczu Jagiellonii Białystok z Wisłą Płock kibice gospodarzy wtargnęli na boisko i spotkanie przerwano. - Nakazałem piłkarzom wrócić i dokończyć mecz - powiedział trener Jerzy Brzęczek.

Upływała czwarta minuta doliczonego czasu gry, kiedy sędzia Piotr Lasyk odgwizdał faul jednego z piłkarzy. Białostoccy kibice potraktowali to jako koniec spotkania i wbiegli na boisko. Mecz został przerwany i Jagiellonii groził walkower. Po szybkiej reakcji spikera i pracowników klubu fani opuścili murawę, ale niektórzy piłkarze Wisły Płock nie chcieli dokończyć spotkania. Ewentualny walkower gwarantował przecież gościom grę w europejskich pucharach. Do akcji wkroczył trener Jerzy Brzęczek.

- Zawsze można szukać różnych pozasportowych rozwiązań, ale trzeba mieć swoją godność. Jeszcze jak byłem piłkarzem Górnika Zabrze, w latach 90-tych przegraliśmy mistrzostwo na stadionie Legii, po tym jak kibice w 89 minucie wbiegli na boisko i sędzia przedwcześnie zakończył mecz. W tym sezonie w Gliwicach też był walkower, ale nie będziemy szukali pomocy od osób trzecich i mam nadzieję, że inni też zachowaliby się podobnie - mówił trener Wisły Płock.

Szkoleniowiec gości odniósł się do sytuacji tuż po przerwie, kiedy po wideoweryfikacji w kontrowersyjnych okolicznościach anulowano gola Jose Kante. - Nigdy nie krytykuje sędziów, bo to trudny zawód. Przychodzi jednak taki czas, że cierpliwość się kończy. Zdobyliśmy dziś piękną bramkę po cudownej akcji, której nie uznano w skandaliczny sposób. Będę o tym mówił otwarcie. W meczu z Legią straciliśmy gola po ewidentnym spalonym i wszyscy to widzieli oprócz panów siedzących przy monitorach. Żal mi moich chłopaków. Wykonali ciężką, fantastyczną pracę, a nie dostaną za nią nagrody i to najbardziej boli. Jesteśmy małym klubem z niskim budżetem i ciągle wiatr wieje nam w oczy. VAR nam zawsze przeszkadza.

Brzęczek nie krył rozgoryczenia sposobem sędziowania. - Trenerzy i piłkarze są krytykowani. Mówi się, że jesteśmy słabi i nie będę z tym dyskutował, może tak jest, ale proszę nam nie przeszkadzać. Wiem, że Dominik Furman nie jest lubiany przez sędziów, ale to wynika z jego osobowości. On nie boi się walczyć i mieć swojego zdania. Niemal za każde przewinienie dostaje kartkę. Dla porównania Taras Romanczuk popełnił dziś pięć taktycznych fauli i nic. Jeśli chcemy gonić Europę to trzeba stanąć przed lustrem i zastanowić się, w którym kierunku to wszystko idzie. Trzeba coś zmienić bo winnych jest wielu - zakończył.

Rollercoaster w meczu Valencia CF - Deportivo, Przemysław Tytoń wszedł w końcówce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Źródło artykułu: