Po pierwszym spotkaniu w bardzo dobrej sytuacji była ekipa VfL Wolfsburg. Przed własną publicznością Wilki wygrały 3:1. Jednak gol strzelony na wyjeździe przez zespół z Kilonii dawał mu nadzieję na sprawienie sensacji. Wszyscy związani z Holstein doskonale wiedzieli, że taka szansa na awans do Bundesligi może się długo nie powtórzyć.
Gospodarze od pierwszego gwizdka rzucili się do ataków i mieli kilka szans na to, by objąć prowadzenie. Piłkarzom trzeciego zespołu 2. Bundesligi brakowało jednak szczęścia i skuteczności. W 17. minucie minimalnie spudłował Aaron Seydel i to była najlepsza okazja miejscowych.
Chwilę później goście mogli sprawić, że marzenia Holstein Kilonia o Bundeslidze prysnęłyby niczym mydlana bańka. Piłka wylądowała w siatce, ale gol nie został uznany, gdyż na spalonym był Divock Origi, który aktywnie przeszkadzał bramkarzowi w skutecznej interwencji.
Po przerwie nadal aktywniejsi byli gospodarze. Tuż po wznowieniu gry blisko zdobycia bramki był Marvin Ducksch, ale instynktownie piłkę odbił Koen Casteels i uratował swoją drużynę przed stratą gola. W 75. minucie to VfL Wolfsburg zadał pierwszy cios. Po wrzutce z rzutu wolnego strzałem głową piłkę w siatce umieścił Robin Knoche i tylko kataklizm mógł odebrać Wilkom pozostanie w Bundeslidze.
Nadzieje gospodarzy odżyły na chwilę w 86. minucie, gdy piłka po strzale Rafaela Czichosa wylądowała w bramce Wolfsburga, ale sędzia po analizie zapisu wideo nie uznał gola, gdyż obrońca Holsteinu Kilonia zagrał ręką. W doliczonym czasie gry na boisku pojawił się Jakub Błaszczykowski.
Holstein Kilonia - VfL Wolfsburg 0:1 (0:0)
0:1 - Robin Knoche 75'
Pierwszy mecz: 3:1 dla VfL Wolfsburg.
ZOBACZ WIDEO Żart Nawałki związany z Błaszczykowskim. Wiadomo, kiedy Kuba dotrze do Juraty