Umowa Antoine'a Griezmanna z Atletico Madryt jest ważna do czerwca 2022 roku, a to oznacza, że Barcelona nie mogła podjąć rozmów kontraktowych z piłkarzem bez zgody Atletico. Owszem, przepisy FIFA pozwalają kontaktować się klubom z zawodnikami innych drużyn, ale tylko wtedy, gdy umowy piłkarzy wygasają w ciągu sześciu miesięcy.
FIFA zajęła się sprawą rozmów Barcelony z Griezmannem po tym, jak Josep Bartomeu, prezydent Dumy Katalonii przyznał otwarcie, że kontaktował się z agentką reprezentanta Francji. - Nie rozmawiałem z Griezmannem w tym roku, ale w październiku kontaktowałem się z jego agentką - stwierdził Bartomeu w rozmowie z "RAC1".
Barcelona stoi na stanowisku, że ma prawo negocjować z Griezmannem, ponieważ w kontrakcie króla strzelców Euro 2016 z Atletico jest wpisana klauzula odstępnego (100 mln euro). Takie wytłumaczenie może się okazać jednak zbyt słabą linią obrony, ponieważ FIFA każe naruszenia przepisów transferowych z pełną surowością.
W 2004 roku ukarała Romę za podjęcie rozmów z Philippem Mexesem za plecami AJ Auxerre. Międzynarodowa federacja nałożyła na rzymski klub grzywnę w wysokości 8 mln euro i dwuletni zakaz transferowy. Mexes natomiast został zdyskwalifikowany na trzy miesiące. W 2009 roku za podobne naruszenie przepisów FIFA ukarała Chelsea i Gaela Kakutę. The Blues otrzymali dwuletni zakaz transferowy, a Francuz został zawieszony na cztery miesiące.
W przypadku Barcelony w grę wchodzą jeszcze surowsze sankcje. W 2014 roku hiszpański klub został ukarany zakazem transferowym za nieprawidłowości przy kontraktowaniu nieletnich zawodników, więc każde kolejne wykroczenie będzie traktowane jako recydywa. Według dziennika "AS" Barcelonie grozi zakaz transferowy na trzy do pięciu okienek. A Griezmann może zostać zdyskwalifikowany na okres od czterech do sześciu miesięcy.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Paweł Janas: Na pewno będą niespodzianki w powołaniach