Kamil Gęśla od wielu lat uważany jest za talent stalowowolskiej piłki. To na nim przed sezonem w głównej mierze miał spoczywać ciężar zdobywania bramek. Po przyjściu Abela Salami jego rola w zespole trochę się zmieniła. Teraz to czarnoskóry napastnik ma być głównym egzekutorem. Przed rozpoczęciem rozgrywek na wiosnę typowano, że Gęśla wyląduje na ławce rezerwowych. Na skutek kontuzji innych piłkarzy Stali młody napastnik kolejny mecz rozpoczął od pierwszych minut. Jak sam mówi spotkanie z katowiczanami nie należało do najłatwiejszych, ale jednak udało się osiągnąć zamierzony cel: - To był ciężki mecz. Piłkarze z Katowic dużo biegali, my staraliśmy się grać z kontry. To było widać i ukoronowaliśmy to bramką - mówi napastnik.
Celem Stali Stalowa Wola jest utrzymanie w lidze, w końcu Stal to jedyny reprezentant Podkarpacia w tej klasie rozgrywkowej. Ostatnie wyniki tego zespołu nie napawały kibiców optymizmem. Teraz w końcu udało się piłkarzom z hutniczego miasta wywalczyć cenne trzy punkty. - Myślę, że zadowoliliśmy swoich kibiców. Trzy punkty w tabeli na pewno poprawią nasze predyspozycje na przyszłe mecze. Zrobiliśmy dobry krok do tego, aby się utrzymać - dodaje Gęśla. Katowiczanie zanim zmierzyli się ze Stalą, pokonali faworyta do awansu, drużynę wrocławskiego Śląska. Gęśla zapytany o to, czy zespół z Katowic czymś go zaskoczył odpowiada z uśmiechem na ustach: - jak widać GKS niczym nas nie zaskoczył, bo wygraliśmy spotkanie.
W następnym meczu do składu Stali wraca Abel Salami, który w tej kolejce pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek. Do pełni zdrowia powinien także wrócić Przemysław Pałkus. Czy w podstawowym składzie zielono-czarnych znajdzie się miejsce dla Gęśli? To już zależy od szkoleniowca Władysława Łacha.
Zapytany przez nas Gęśla o zespół Kmity Zabierzów, który w tej rundzie "bije" jak do tej pory każdego mówi: - Kmita jest rewelacją drugiej ligi, także gratuluje tej drużynie i życzę im tego, aby się utrzymali. Te życzenia mają się spełnić, lecz nie kosztem Stali.
W tym spotkaniu Kamil Gęśla nie trafił do siatki rywali. Może uczyni to w swoim następnym występie? Z tym napastnikiem jest tak, że jak strzeli jedną bramkę, to potem strzela kolejne. Musi się tylko odblokować. Oby stało się to jak najszybciej. Na to liczą trenerzy, koledzy z zespołu, a przede wszystkim kibice w Stalowej Woli.
Poniżej przedstawiamy porównanie napastnika Stali z rutynowanym graczem występującym na tej samej pozycji, piłkarzem GKS-u Katowice, Litwinem Grażvydasem Mikulenasem.