Najważniejsze są dla nas punkty - komentarze po meczu KSZO Ostrowiec - ŁKS Łomża

Spotkanie KSZO Ostrowiec Św. z ŁKS Łomża można śmiało nazwać meczem do jednej bramki, który powinien się zakończyć wysokim zwycięstwem piłkarzy z Ostrowca Świętokrzyskiego. W meczu ostrowczanie zdobyli wprawdzie dwie bramki, jednak kibicie ekipy z hutniczego miasta mieli możliwość zobaczyć wyjątkową nieskuteczność pomarańczowo-czarnych.

Ryszard Milewski (trener ŁKS Łomża): Wiadomo, w jakiej my jesteśmy sytuacji. Gramy młodą drużyną, która w każdym meczu uczy się gry w seniorach. Są to chłopcy, którzy niedawno grali na poziomie juniora i nadal nimi są. W każdym meczu walczymy, staramy się. Dzisiaj chłopcy bardzo dobrze zagrali w destrukcji, ale pomogło nam również w tym meczu trochę szczęścia. Sporo również wybronił nam bramkarz. Drużyna KSZO miała nerwówkę, bo czym dłużej to trwało, to gospodarze mieliby jeszcze większe problemy, żeby nam strzelić bramkę. Szkoda, że straciliśmy bramkę do szatni, bo mogłoby być ciekawie i mogłaby być jakaś sensacja.

Mateusz Laskowski (napastnik ŁKS Łomża): Byliśmy trochę podłamani poprzednim spotkaniem z OKSem Olsztyn, przegranym 10:0 i chcieliśmy się w tym meczu zrehabilitować. Daliśmy z siebie wszystko, ale ciężko jest grać z takim zespołem jak KSZO, bo to wicelider tabeli. Kondycyjnie byliśmy słabsi, ponieważ byliśmy nieprzygotowani, gdyż nie mieliśmy żadnego obozu przed rundą rewanżową. Baliśmy się tego meczu, ponieważ ostatnio zostaliśmy u siebie rozstrzelani, jednak zostawiliśmy wiele zdrowia na boisku i próbowaliśmy się przeciwstawić zespołowi KSZO.

Wiesław Wojno (trener KSZO): Teoretycznie miał to być łatwy mecz, a okazał się bardzo trudny za sprawą przeciwnika, który bardzo mądrze się bronił, więc potwierdzam słowa trenera gości. My graliśmy nieskutecznie i gdybyśmy grali troszeczkę skuteczniej w pierwszej i drugiej połowie, to wynik byłby zupełnie inny. Cieszymy się ze zwycięstwa, dalej walczymy o awans i myślę, że to jest w tej chwili najważniejsze. Przeżywaliśmy bardzo trudny okres, wszystko nawarstwiało się. W tej chwili nie chcę narzekać, nie chcę szukać przyczyn, ale myślę, że w przygotowaniach - jeśli chodzi o mój warsztat trenerski - nie było żadnej pomyłki. Ten zespół potrzebuje takiej pewności, zaufania i przede wszystkim organizacyjnego przygotowania. Tutaj troszeczkę to szwankowało, stąd ta niepewność udzielała się zawodnikom. Od tego tygodnia zawodnicy wiedzą, że mogą liczyć na swoją przyszłość w tym klubie, ona się kreuje, ale przede wszystkim muszą zrobić awans. Jestem atakowany, że gramy mało ofensywnie. Ja wiem, gdzie jest przyczyna tego wszystkiego, może i słabszej skuteczności napastników. Szczególnie widoczne było to dzisiaj, że Adaś Cieśliński nie miał dnia, przestrzelił karnego, miał jeszcze dwie, trzy sytuacje, których nie wykorzystał. Zresztą, w każdym meczu ma. Po tym meczu mógłby być liderem drużyny z dziesięcioma bramkami na koncie, jednak stało się inaczej. Brakuje nam też gry w środku pola, bo to, co dzisiaj grał Kundra, to nie jest to, nie o to mi chodzi. Musi grać do przodu, a nie wykonywać pierwsze podanie do tyłu. To wstrzymuje nasze akcje ofensywne i nad tym musimy pracować. Muszą być zdrowi zawodnicy, a w mamy kłopoty z zestawieniem drugiej linii. Kontuzjowany jest Dziewulski, natomiast wrócił młodzieżowiec Rębowski – z tego bardzo się cieszę - i grał poprawnie.

Adrian Frańczak (pomocnik KSZO): Moja forma nie jest jeszcze taka, jak przed urazem, jednak trener pozwolił mi dziś zagrać kilkanaście minut. Wiadomo, że mecze z takim zespołami jak Łomża są bardzo ciężkie. Dobrze, że strzeliliśmy to pierwszą bramkę i potem już jakoś poszło. Gra nie była może rewelacyjna, ale miejmy nadzieję, że to wszystko się ustabilizuje. Przyjedzie Olsztyn - wygramy ten mecz i spokojnie pojedziemy na następne. Miałem jeszcze pewien uraz psychiczny po ostatnim zdarzeniu, ale nie takie rzeczy pokonywałem, więc na pewno dojdę do siebie. Troszkę czasu jednak musi minąć, abym o tym zapomniał.

Michał Pietrzak (napastnik KSZO): Cieszy fakt, że udało mi się strzelić bramkę otwierającą spotkanie. Wcześniej nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, w tym rzutu karnego. Coraz lepiej wygląda nasza gra, ale mamy jeszcze problemy ze skutecznością. Dobrze, że strzeliliśmy bramkę jeszcze w pierwszej połowie, ponieważ w drugiej męczylibyśmy się jeszcze bardziej. Mogliśmy zagrać troszkę luźniej i stworzyć jeszcze więcej sytuacji. Strzeliliśmy jeszcze jedną bramkę, a mogło ich paść co najmniej 5 czy 6 i wtedy byłoby super, kibice by klaskali, a tak to jest jak jest, czyli tylko 2:0. Jeśli chodzi o strzeloną bramkę, to Krystian super się zastawił, przyjął piłkę, zagrał wzdłuż, bramkarz zamknął krótki róg, uderzyłem po długim i cieszę się, że wpadła.

Mikołaj Skórnicki (obrońca KSZO): Długo się męczyliśmy. Można powiedzieć, że gra należała do nas, ale nie wykorzystaliśmy tych sytuacji, które sobie stworzyliśmy, bo już do przerwy powinniśmy mieć spokój i prowadzić co najmniej 3:0 i wyszlibyśmy spokojnie na drugą połowę. Rywal może wykorzystać jedną sytuację i wtedy mamy problem. Jednak najważniejsze są dla nas punkty. Dziś można było wygrać 10:0, ale taki wynik również dawał nam trzy punkty. Musimy do końca sezonu utrzymać tę pozycję i będziemy się cieszyć z awansu. Moja bramka padła po stałym fragmencie gry. Była w polu karnym lekka przebijanka, piłka trafiła do mnie i nie pozostało mi nic innego, jak tylko umieścić ją w siatce.

Adam Cieśliński (napastnik KSZO): Dzisiaj ewidentnie mi nie szło. Myślałem, że się przełamie i zdobędę gola, a tu co strzał, to bramkarz jakoś to łapał. Nie wiem z czego to wynikało. Na pewno inaczej by się grało, gdybym wykorzystał rzut karny, a tak to była nerwówka. Kibice oczekiwali, że będzie tych bramek dużo, a tu 0:0 i kolejne niewykorzystane sytuacje. Miałem ich pięć czy sześć i co najmniej dwie bramki powinny z tego wpaść. Moja skuteczność chyba została dziś w domu. Z drugiej strony, dobrze, że ten słabszy mecz wypadł akurat dzisiaj, czyli w meczu z Łomżą, a nie na przykład z Olsztynem, czy innych ważnych meczach. Wydaje mi się, że z OKS-em musimy zagrać jeszcze bardziej ambitnie i walczyć przede wszystkim, bo to jest naprawdę bardzo dobry zespół. Znam kilku chłopaków, z którymi miałem możliwość grać w drugiej lidze. Oni nie przyjadą tutaj, żeby się bronić. Będą chcieli atakować i wygrać ten mecz. My musimy zagrać dużo skuteczniej.

Źródło artykułu: