Paweł Gołaszewski
Malutka wioska położona na północnym Mazowszu co kilka miesięcy staje się miejscem, gdzie kluby Ekstraklasy przygotowują się do nowego sezonu. Rok temu z obiektu korzystał Śląsk, dwa lata temu gościli tam piłkarze Lecha. W tym roku oprócz Jagiellonii Białystok w Kępie będzie się przygotowywać między innymi mistrz Rumunii – CFR Cluj.
Z dala od sklepów
Kępa jest oddalona około 80 kilometrów od Warszawy. Dojazd do hotelu, gdzie stacjonują piłkarze wicemistrza Polski, jest bardzo malowniczy. Dookoła pola i lasy, a droga dojazdowa na tyle wąska, że samochody osobowe ledwo się mijają. W dodatku na poboczach mnóstwo połamanych gałęzi i drzew. – W czwartek przeszła duża wichura. Deszczu co prawda nie było, ale strasznie wiało – mówi Taras Romanczuk. Piłkarze Jagiellonii stacjonują w hotelu BoniFaCio SPA & Sport Resort. Ośrodek wybudowany w samym środku lasu, z daleka od miasta, a nawet… sklepu. Do najbliższego „spożywczaka” jest około 10 kilometrów, więc jedyną atrakcją i miejscem na spacery jest las. – Mnie to odpowiada. Lubię ciszę i spokój. Mógłbym tu mieszkać – śmieje się Romanczuk.
Większość polskich klubów woli się latem przygotowywać w kraju. Niewiele zespołów zdecydowało się na zagraniczne zgrupowanie. – Ośrodek w Kępie jest dla nas idealny. Boisko kapitalnie przygotowane, ale ważniejsze jest to, że jesteśmy tu sami. Kiedy chcemy, robimy trening, nie mamy dostosowanych godzin, z nikim nie musimy się dogadywać. Wszystko jest dla nas – zaznacza trener Ireneusz Mamrot. – Dookoła mamy las, który wykorzystujemy na treningi tlenowe. Poza tym blisko do domu. Przyjechaliśmy autokarem z Białegostoku, mieliśmy kilkadziesiąt minut na zakwaterowanie się w hotelu i za chwilę wyszliśmy na pierwszy trening. Nie musieliśmy się regenerować po kilkugodzinnej podróży. Mamy coraz ładniejsze obiekty w Polsce, więc trzeba z nich korzystać. Sam fakt, że regularnie przyjeżdżają do nas drużyny z innych krajów, jak na przykład mistrz Rumunii (Jaga zagra z Cluj 4 lipca – przyp. red.), świadczy o tym, że nie mamy się czego wstydzić.
Piłkarze również są zadowoleni z warunków w Kępie. – Mamy wszystko, czego potrzebujemy: świetnie przygotowane boisko, dobre zaplecze do odnowy, siłownia, smaczne jedzenie, czego więcej wymagać? Nikt nie narzeka. A zresztą chyba o to chodziło, abyśmy byli z daleka od wszystkiego i spokojnie mogli skupić się na pracy – dodaje Grzegorz Sandomierski, który powrócił do Jagiellonii po sześciu latach przerwy. – To jak powrót do domu. Koledzy o chrzcie nic nie mówili, ale kto wie, co zarządzą. Ja debiut na zgrupowaniu miałem ponad 10 lat temu i mam nadzieję, że chrzest się nie przeterminował. Z czasów, kiedy grałem w Jadze, został tylko Rafał Grzyb, ale znam też kilku innych chłopaków. Mieszkam w pokoju z Kubą Wójcickim, z którym razem grałem w Cracovii. Cała reszta się zmieniła: większość zawodników, trener, nawet stadion jest zdecydowanie ładniejszy. Marian Kelemen to bardzo dobry bramkarz, ale podejmuję rękawicę i zaczynam walkę o pierwszy skład! – zapewnia golkiper.
W końcu nie Azerbejdżan
Ośrodek w Kępie może pochwalić się dobrym zapleczem treningowym. Jest pełnowymiarowe boisko trawiaste, obok małe sztuczne, a poza tym jeszcze place do gry w siatkówkę czy piłkę plażową oraz korty tenisowe. Posiada również dwa baseny – jeden w hotelu, drugi na zewnątrz – siłownię oraz salę fitness.
(...)
[b]Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
[/b]
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Kadrowicze oglądają pozostałe mecze. Glik kibicuje Francji, Fabiański pod wrażeniem Chorwacji