455 występów w Cork City, 129 goli. Te liczby Johna Caulfielda podczas przygody z irlandzkim klubem w latach 1986-2001 do dzisiaj pozostają niepobite. Podobnie jak kilka innych rekordów. Kilka lat temu kibice byli pewni, że nikt nie nadaje się lepiej do odbudowy klubu jako szkoleniowiec. Jak czas pokazał, nie pomylili się.
Od Milanu do Bayernu i legendy
Caulfield urodził się w irlandzkiej rodzinie w Nowym Jorku na słynnym Bronxie. Kiedy był mały, wrócił do Irlandii. Ojciec od najmłodszych lat zabierał go na mecze miejscowej Athlone United. Mały John widział m. in. na żywo sensacyjny remis 0:0 tego klubu ze słynnym AC Milan w Pucharze UEFA. Kilka lat później sam został zawodnikiem "The Town".
Największe sukcesy święcił jednak w Cork City. Dołączył do tej drużyny w 1986 roku po kilkumiesięcznym pobycie w Wembley i został jego legendą. Przez ponad 15 lat poprowadził go do historycznego mistrzostwa i pucharu kraju. Zagrał w najsłynniejszym spotkaniu klubu w dziejach, zremisowanym 1:1 z Bayernem Monachium (Puchar UEFA 1991/92). Dwa razy zostawał najlepszym strzelcem ligi. Po zakończeniu kariery został wprowadzony do galerii sław ekipy "Rebel Army".
Wielki powrót
Co ciekawe, mimo, że Caulfield był jednym z najlepszych piłkarzy w Irlandii, to przez cały okres piłkarskiej przygody pozostawał amatorem. Regularnie grał w lidze futbolu gaelickiego [połączenie piłki nożnej, rugby i koszykówki - przyp. red.]. Pracował też jako przedstawiciel handlowy. Zresztą skończył z tym zawodem dopiero w 2013 roku.
ZOBACZ WIDEO Oryginalne kandydatury na trenera reprezentacji Polski. "Świetni komentatorzy, ale nie mają doświadczenia"
Wtedy powrócił do zespołu w charakterze trenera pierwszej drużyny. Jego zadaniem było odbudować poprzednią renomę klubu, który 3 lata wcześniej rozwiązano. Nikt inny nie wydawał się lepszy do tej roli. - Jest to bardzo charyzmatyczny i ambitny trener. Wymaga bardzo dużo od każdego zawodnika. Jest dobrym motywatorem, wprowadza bojowy nastrój. (...) Ale poza boiskiem to bardzo sympatyczny gość - wspominał go w rozmowie z nami były podopieczny, Michał Sadyś.
Z każdym rokiem klub robił postęp. Przed dwoma laty Cork nieoczekiwanie dotarł do III rundy kwalifikacji Ligi Europy, pokonując m. in. szwedzki Hacken. W 2017 roku udało się natomiast zdobyć upragnione mistrzostwo. Dzięki temu w nagrodę podopieczni Caulfielda zagrają z Legią. - Oczywiście, my jesteśmy małym klubem, a oni wielkim. Ale nasi chłopcy dadzą z siebie absolutnie wszystko i zobaczymy, jak nam pójdzie. Nie graliśmy w eliminacjach Ligi Mistrzów od 13 lat i wszyscy z niecierpliwością na to czekamy - powiedział na konferencji prasowej 54-latek.
Autor na Twitterze: