W październiku 2002 roku na ligowy mecz Sportingu Lizbona z Belenenses wybrał się pracujący wówczas w Juventusie Gianni Di Marzio. Włoch odwiedził Estadio de Alvalade, by obejrzeć w akcji Ricardo Quaresmę, ale na kolana rzucił go rozgrywający swój piąty mecz w pierwszym zespole Sportingu 17-letni Cristiano Ronaldo.
- Zadzwoniłem do klubu i powiedziałem, że właśnie zobaczyłem kogoś, kto będzie najlepszym piłkarzem w historii. Oczywiście drugim po Maradonie - tak Di Marzio opowiadał po latach "Marce".
Odwołanie do Diego Maradony jest nieprzypadkowe. Di Marzio to pierwszy Europejczyk, który poznał się na talencie Argentyńczyka - kiedy "El Diego" miał 18 lat, Di Marzio próbował ściągnąć go do prowadzonego przez siebie Napoli. Ówczesny właściciel Napoli poskąpił kilkuset tysięcy dolarów, a sześć lat później Maradona trafił do Neapolu za 10,5 mln dolarów.
ZOBACZ WIDEO Cristiano Ronaldo: A na końcu jest Juventus Turyn. Zapomnieć o łzach
Historia niedoszłego transferu Ronaldo do Starej Damy przebiega podobnie, ale w niej czarnym charakterem nie jest skąpy właściciel klubu, a Marcelo Salas. Juventus porozumiał się ze Sportingiem w sprawie warunków pozyskania utalentowanego nastolatka. Włosi mieli zapłacić Portugalczykom kilka milionów euro, a do tego do Lizbony w ramach rozliczenia miał trafić wspomniany Chilijczyk. Transfer upadł jednak na ostatniej prostej, bo "El Matador" nie zgodził się na przenosiny do Sportingu.
- Z Ronaldo dogadałem się w pół dnia. Pozyskalibyśmy go, ale niestety Marcelo Salas odmówił przejścia do Sportingu. Chciał wrócić do River Plate, a ja nie mogłem zrobić nic innego. Fiat był wówczas w kryzysie i nie był w stanie za wiele dołożyć - przyznał przed kilkoma dniami Luciano Moggi, który jako dyrektor Juventus negocjował wówczas ze Sportingiem i Ronaldo.
Salas dopiął swego, bo pół roku później wrócił do River Plate, ale Juventus do tematu sprowadzenia Ronaldo już nie wrócił. Starej Damy nie było stać na nawiązanie walki z Manchesterem United, który w lipcu 2003 roku zapłacił Sportingowi za 18-letniego Portugalczyka aż 19 mln euro. Ronaldo stał się najdroższym nastolatkiem w historii futbolu, ale na Old Trafford szybko potwierdził, że był wart każdego z wydanych na niego eurocentów.