Pewien mały związek zawodowy z fabryki Fiata w miejscowości Melfi we Włoszech zaprotestował przeciwko sprowadzeniu do Juventusu portugalskiego króla futbolu Cristiano Ronaldo. To dlatego, że część kosztów pokrył największy włoski producent samochodów.
Juventus zawsze był klubem Fiata, dziś firma Exor, czyli koncern rodziny Agnellich, ma 64 procent udziałów w klubie. Można zrozumieć w jakimś stopniu protesty związków zawodowych, których przedstawiciele zauważają, że wiele lat wyrzeczeń z ich strony nie wyglądają zbyt dobrze w zestawieniu z wartym ponad 100 milionów euro transferem. Tymczasem pracownicy od lat nie dostali podwyżki. Ale jest też druga strona.
Dla Juventusu transfer to gigantyczny skok marketingowy, kilkuletnia inwestycja, która pozwoli zwiększyć obroty firmy/klubu. Zapewne będzie oznaczać znaczne zwiększenie zysków ze sponsoringu i prawdopodobnie - tego nie można w sporcie przewidzieć - poprawę poziomu sportowego. A to się przełoży na dalsze zyski. Juventus tym transferem wraca do grupy największych klubów w Europie.
ZOBACZ WIDEO Mundial w Katarze wyznaczy nowe trendy? "Gwarantuję, że to będzie unikalny turniej"
Trzeba przy tym pamiętać, że Fiat nie finansuje transferu ale ma jedynie pokrywać część zarobków piłkarza. To zasadnicza różnica. Gdyby pieniądze z transferu podzielić na pracowników koncernu, każdy dostałby po 1200 euro na głowę. Ale transfer Juventus robi z własnych pieniędzy.
Warto zwrócić uwagę na to, że w poprzednich sezonach Juve wydawał na transfer od 140 do 190 milionów euro. Teraz jest to 227 milionów. Dużo, bardzo dużo, ale nie jest to różnica rażąca. Oczywiście wcześniej też na transferach zarabiał, ale należy liczyć się z tym, że i teraz kogoś sprzeda. Tyle, że mając Ronaldo zrobi to bez żalu.
Rob Wilson z uniwersytetu w Sheffield, cytowany przez brytyjskie media, uważa, że transfer Ronaldo przyniesie klubowi pod względem finansowym więcej zysków, ale też podniesie wartość pozostałych zawodników.
Kolejna sprawa to regularne przychody z dnia meczowego ale też sprzedaż towarów na rynki pozaeuropejskie. Juventus od lat jest w klasyfikacji finansowej europejskich klubów pod koniec pierwszej dziesiątki klubów. Tyle, że przez dekadę różnica między "Starą Damą" a czołówką znacznie wzrosła. 10 lat temu wartość Juve wyceniano na 510 mln dolarów, podczas gdy wartość największego na świecie w tamtym czasie Manchester United na 1,8mld. Dziś Juve to 1,4 mld a United 4,2 mld. Niby trzykrotność ale różnica coraz większa. I ten transfer to szansa dla klubu na nagły skok do ścisłej czołówki, gdzie są Real Madryt, Barcelona i Manchester United.
A więc chodzi o wejście do mainstreamu, dostosowanie się do czasów, bycie ikoną popkuktury. Juve ma dziś 33 miliony osób obserwujących na facebooku, Ronaldo ma 122 miliony, więcej niż Real czy Barcelona. A na wszelkich platformach ponad 318 milionów obserwujących. Ronaldo jest marką, wyznacza trendy.
Oburzenie środowisk lewicowych wynika z niezrozumienia rynku piłkarskiego. Juventus nie porywa się tak naprawdę na ruch "kosmiczny". Trudno o bardziej przemyślany ruch marketingowy.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)