El. LM: Legia Warszawa - Cork City: łatwa wygrana i awans mistrza Polski

PAP / Bartłomiej Zborowski / Piłkarze Legii cieszą się z gola
PAP / Bartłomiej Zborowski / Piłkarze Legii cieszą się z gola

Legia Warszawa pokonała Cork City 3:0 i awansowała do drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Swoje debiutanckie bramki w barwach mistrza Polski strzelili Jose Kante i Carlitos.

W tym artykule dowiesz się o:

Długo wydawało się, że będzie to mecz, który w języku studenckim nazywa się " trzy razy z", a więc "zakuć, zdać, zapomnieć". Ale Legia Warszawa po nudnej pierwszej połowie znacznie lepiej zagrała w drugiej. I przede wszystkim zrobiła to, co miała zrobić - pokonała Cork City i awansowała do kolejnej rundy.

Piłkarze z Irlandii nie chcieli być chłopcami do bicia, ale jeśli mieli jakikolwiek wybór, to tylko dzięki nieporadności Legii w ofensywie. Piłkarze mistrza Polski szukali możliwości, ale było to dość ospałe. Swojego szczęścia bezskutecznie szukał Miroslav Radović. Na tle naprawdę słabego przeciwnika serbski zawodnik zaprezentował się przyzwoicie. To dla niego o tyle ważne, że na początku sezonu odstawał od reszty i kibice byli coraz bardziej niecierpliwi.

W końcu bramkę na 1:0 strzelił Jose Kante. Reprezentant Gwinei wykorzystał podanie Cafu i wbił piłkę do pustej bramki. Dla zawodnika, który dołączył z Wisły Płock, to dobre wejście do drużyny. Już w spotkaniu z Arką Gdynia piłkarz prezentował się całkiem nieźle, piłka nie przeszkadzała mu w grze, co często jest w polskiej Ekstraklasie wyczynem, ale zabrakło mu szczęścia. Teraz po prostu zrobił swoje.

Wszyscy w Warszawie liczą, że zawodnik będzie ważnym ogniwem klubu. Również on sam. - Myślę, że jestem w najlepszym momencie swojej kariery i czuję, że jestem na fali wznoszącej - mówił przed meczem. - Wcześniej nie sądziłem, że trafię kiedyś jeszcze do dużego klubu, takiego jak Legia. Drzwi się otworzyły i trzeba przez nie wejść.

Co jest ważne, to to, że przeciwnik, poza nielicznymi wyjątkami, właściwie nie zagroził bramce Arkadiusza Malarza. Piłkarze Cork mieli jeden strzał z dystansu w pierwszej połowie i dwie przyzwoite akcje w drugiej. Media narzekały, że Legia traciła dużo bramek w okresie przygotowawczym oraz w meczu z Arką, ale Dean Klafurić zapewniał, że to nie jest wina systemu z trzema obrońcami. Chwilowo jego jest na wierzchu.

Za to Legia po zmianie stron nieco się ożywiła i miała kilka okazji. Ładnie głową strzelał Mateusz Wieteska, sam na sam z bramkarzem wyszedł Jose Kante. Ale w obu przypadkach górą był broniący bramki gości Peter Cherrie.

W końcu w polu karnym rywala padł Radović i sędzia wskazał na 11. metr. Sam poszkodowany podszedł do piłki i strzelił z łatwością.

Za chwilę mogło być wyżej, ale swojej szansy nie wykorzystał Marko Vesović. Swoją okazję miał też Carlitos, na którego bramki wszyscy w stolicy bardzo liczą. Ale zamiast strzelać w dobrej sytuacji niedokładnie podał i zmarnował szansę.

Jednak za chwilę się poprawił, zwiódł obrońcę swoim charakterystycznym, szybkim ruchem i strzelił efektowną bramkę. Legia musi jeszcze sporo pracować nad formą, a na razie zawodnicy będą mogli powtarzać to co lubią najbardziej po słabych, ale wygranych meczach: "Liczy się wynik".Legia w kolejnej rundzie zmierzy się ze zwycięzcą z pary Spartak Trnava - Zrinjski Mostar. W pierwszym spotkaniu 1:0 wygrali Słowacy.

Legia Warszawa - Cork City 3:0 (1:0)
1:0 - Kante 27'
2:0 - Radović 73'
3:0 - Carlitos 89'

Składy
Legia: Malarz - Remy, Astiz (69' Antolić), Wieteska - Vesović, Mączyński, Cafu, Nagy, Kucharczyk (46' Hlousek) - Kante (64' Carlitos), Radović.

Cork City: Cherrie - Beattie (79' Kane), Delaney, McLouglin, Griffin - Buckley (79' Sadlier), McCormack - Sheppard, Keohane, McNamee - Cummins (79' O'Hanlon).

Sędziował: Kai Erik Steen (Norwegia).

Żółta kartka: Astiz (Legia).

Widzów: 14576.

Źródło artykułu: