Zasłużyliśmy na remis - komentarze po meczu Motor Lublin - KGHM Zagłębie Lubin

Porażka spowodowała, że gospodarze walczą już tylko o możliwość gry w barażach. Szczególnie żałowali oni fatalnego początku meczu, kiedy stracili dwie bramki. Z kolei piłkarze KHGM Zagłębia zwracali uwagę na fakt, że interesował ich głównie komplet punktów, a nie efektowny styl.

Orest Lenczyk (trener KGHM Zagłębia): Mecz układał się bardzo dobrze. Wydało się, że zwyciężą umiejętności piłkarskie, natomiast straconą bramką podpaliliśmy lont, który do końca był na pograniczu wybuchu - utraty kolejnej bramki. Trafiliśmy na bardzo walczącą drużynę. Myślę, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.

Iljan Micanski (napastnik KGHM Zagłębia): Myślę, że każdy wiedział o co chodziło w dzisiejszym meczu. Najważniejsze były 3 punkty. W ostatniej kolejce zagraliśmy bardzo dobrze, stworzyliśmy 10 sytuacji i nie wygraliśmy. Teraz było odwrotnie. Gdybyśmy nie stracili pod koniec pierwszej połowy tej bramki, to zwycięstwo mogło być jeszcze wyższe. Przed nami jeszcze jeden ważny mecz - z Koroną Kielce i jeśli wygramy, to już będziemy w ekstraklasie.

Szymon Pawłowski (pomocnik KGHM Zagłębia): Niepotrzebnie straciliśmy bramkę w pierwszej połowie. To napędziło Motor i pod koniec wkradła się nerwówka. Cieszymy się, że udało nam się tutaj wygrać. Myślę, że niepotrzebnie oddaliśmy pole Motorowi. Aczkolwiek wychodziliśmy z kontrami, po których mogły padać bramki, gdybyśmy lepiej się zachowali. Do końca zostały 3 kolejki i nie mamy jeszcze takiej przewagi, żeby już świętować.

Aleksander Ptak (bramkarz KGHM Zagłębia): Ktoś już kiedyś powiedział, że mistrzostwo i awans wywalcza się zwyciężając właśnie z takimi drużynami, jak Motor. Piłka dwa razy była w siatce, ale za drugim razem piłkarz Motoru, jak siatkarz zbił piłkę ręką i sędzia bardzo dobrze to zauważył. Myślę, że wpływ mogło mieć nałożenie się trzeciego meczu w tygodniu, długa podróż troszeczkę dała się we znaki. Nie graliśmy też w pierwszym składzie, bo co chwilę ktoś nam wypada z powodu kontuzji czy kartek, ale poradziliśmy sobie.

Ryszard Kuźma (trener Motoru): Historia zbyt często się powtarza. Mieliśmy już dużo podobnych spotkań, gdzie zostawiliśmy bardzo dużo zdrowia i staraliśmy się grać tak, jak umiemy, a albo przegraliśmy jedną bramką, albo remisowaliśmy, kiedy prowadziliśmy. Zastanawiam się czy zdrowie wytrzyma, bo jest ciężko. Zagłębie to zespół już pewny awansu, grający bardzo dobrze. Są tam przecież byli i obecni reprezentanci, zawodnicy, którzy zdobywali mistrzostwo Polski. Rywale wykorzystali swoją dojrzałość. Szybko stracone bramki to był nokaut. Chwała zawodnikom, że próbowali jakoś się z tego wygrzebać. Myślę, że pomógł nam stały fragment gry, który zadecydował o tym, że obraz gry w tym meczu całkowicie się zmienił. Później próbowaliśmy, ale nie było tak łatwo. Zawsze łatwiej traci się bramki, a trudniej je zdobywać.

Marek Piotrowicz (pomocnik Motoru): Przede wszystkim druga połowa wskazywała na nas, kiedy Zagłębie głównie się broniło. Znów głupio straciliśmy bramki, troszeczkę przespaliśmy pierwsze minuty i straciliśmy kolejne punkty. Mieliśmy do siebie pretensje o to, że wyglądało to tak, jakbyśmy podziwiali Zagłębie Lubin. Później zobaczyliśmy, że to jest równorzędny rywal, zaczęliśmy grać piłką. Rozmawialiśmy w szatni i bramka była słusznie nie uznana. Szkoda, że tak się skończyło. Wiadomo już, że będziemy walczyli w barażach.

Dawid Ptaszyński (obrońca, kapitan Motoru): Przez cały mecz mieliśmy grać tak, jak w drugiej połowie. Gdyby tak było, to na pewno nie przegralibyśmy tego spotkania. Zagłębie w pierwszej połowie operowało piłką, a my graliśmy zbyt bojaźliwie i za daleko od rywali. Myślę, że trochę za późno strzeliliśmy bramkę. Zauważyliśmy, że z Zagłębiem da się wygrać. Przy strzelonej bramce piłka odbiła mi się od klatki. Nawet gdyby się nie odbiła to strzeliłbym główką. Mamy tę świadomość, że walczymy już tylko o baraże. Swoją szansę przegraliśmy z Wartą Poznań, kiedy już do przerwy powinniśmy prowadzić 3:0, a zremisowaliśmy 1:1. Tak naprawdę, to utrzymanie robi się na jesieni. Ta nie uznana bramka była strzelona ręką. Teraz zabrakło nam trochę szczęścia. Mam nadzieję, że będzie lepiej w Świnoujściu.

Marcin Syroka (pomocnik Motoru): Wyszliśmy zdekoncentrowani, popełniliśmy dwa błędy. Pierwsza padła po stałym fragmencie gry, nie można z tak doświadczonym zespołem tracić bramek w taki sposób, bo później ciężko jest strzelić. Musieliśmy gonić wynik i złapaliśmy kontakt. Było trochę sytuacji w drugiej połowie, ale zabrakło trochę szczęścia. Myślę, że zasłużyliśmy na remis. To kolejne spotkanie, w którym postawa jest dobra, a brakuje punktów. Do końca zostały nam trzy mecze i przede wszystkim trzeba utrzymać miejsce barażowe.

Źródło artykułu: