W kadrze Arsenalu FC było nieco więcej piłkarzy, których można spodziewać się na inaugurację Premier League niż tych, którzy zagrali dla Atletico Madryt w Singapurze i zagrają za miesiąc w Primera Division. Diego Simeone miał do dyspozycji zawodników z mniej znanymi nazwiskami i dalekimi numerami, a uzupełniali ich Jan Oblak, Juanfran czy Kevin Gameiro.
Personalia miały przełożenie na obraz spotkania. Przez kwadrans kotłowało się tylko w polu karnym Atletico. Trzy uderzenia oddał Pierre-Emerick Aubameyang, tyle że dwa zostały zablokowane, a trzecie było niecelne. Skończyło się na ostrzeżeniach dla Atletico. Madrytczycy mieli problem z wyprowadzeniem piłki. Zdawał egzamin szybki doskok podopiecznych Unaia Emery'ego.
Pojedynek wyglądał inaczej niż te w niedawnym półfinale Ligi Europy. Arsenal dyktował warunki, tyle że nie potrafił udokumentować przewagi bramką. W 22. minucie Alexandre Lacazette huknął z ostrego kąta, na co kapitalnie zareagował Jan Oblak. Słowak sparował piłkę na korner. 10 minut później bramkarz Atletico wygrał pojedynek sam na sam z Francuzem, a w 39. minucie zatrzymał jego strzał z półdystansu. Oblak był najlepszym zawodnikiem w pierwszej połowie i sumiennie pracował na czyste konto.
Nie można powiedzieć tego samego o Berndzie Leno, który przepuścił do bramki jedyne celne uderzenie Atletico przed przerwą. Gol wicemistrza Hiszpanii w 41. minucie był zaprzeczeniem wszystkiego, co wcześniej działo się na murawie. Luciano Vietto główkował na 1:0 po wstrzeleniu Angela Correi. 66 procent posiadania piłki było po stronie Kanonierów, w statystyce strzałów prowadzili 10:4, a w uderzeniach celnych 3:1. Tyle że gola strzelili rywale.
W drugiej połowie nie grali już podstawowi bramkarze. Petr Cech zmienił Bernda Leno, a Adan zastąpił Jana Oblaka. Hiszpan nie zdążył dotknąć piłki i już musiał wyciągnąć ją z siatki. W 47. minucie Adana pokonał strzałem zza pola karnego po akcji indywidualnej Emile Smith Rowe. Arsenal poprawił skuteczność, która wcześniej była opłakana.
Drużyna z Londynu starała się nadal atakować, ale również Atletico miało swoje argumenty w drugiej połowie. W 58. minucie Kanonierzy cudem zatrzymali uderzenia z bliska Luciano Vietto i Thomasa Parteya. Po tej sytuacji Emery wymienił jeszcze dziewięciu zawodników, a Simeone siedmiu. Zmiennicy byli zdecydowanie mniej efektywni w stwarzaniu sytuacji podbramkowych niż podstawowi gracze, dlatego stanęło na rezultacie 1:1 po 90 minutach.
W konkursie rzutów karnych zatriumfowali podopieczni Simeone. Był on popisem Adana, który obronił trzy uderzenia i na koniec sam wykonał jedenastkę.
Atletico Madryt - Arsenal FC 1:1 (1:0) k. 3:1
1:0 - Luciano Vietto 41'
1:1 - Emile Smith Rowe 47'
Rzuty karne:
X - Angel Correa
X - Henrich Mchitarjan
1:0 - Rodri Hernandez
X - Joseph Willock
X - Borja Garces
1:1 - Ashley Maitland-Niles
2:1 - Victor Mollejo
X - Edward Nketiah
3:1 - Adan
Składy:
Atletico: Jan Oblak (46' Adan) - Juanfran (74' Carlos Munoz), Antonio Moya (74' Tachi Rodriguez), Montero Rubio (74' Punal Rodriguez), Roberto Olabe (74' Andres Solano) - Joaquin Munoz (64' Oscar Pinchi), Thomas Partey (74' Mikel Carro), Rodri Hernandez, Angel Correa - Kevin Gameiro (74' Victor Mollejo), Luciano Vietto (74' Borja Garces)
Arsenal: Bernd Leno (46' Petr Cech) - Hector Bellerin (63' Konstantinos Mavropanos), Shkodran Mustafi (63' Calum Chambers), Rob Holding (63' Sokratis Papastathopoulos), Sead Kolasinac - Aaron Ramsey (63' Jordi Osei-Tutu), Matteo Guendouzi (74' Joseph Willock) - Reiss Nelson (63' Henrich Mchitarjan), Emile Smith Rowe (63' Ashley Maitland-Niles), Pierre-Emerick Aubameyang (63' Lucas Perez) - Alexandre Lacazette (63' Edward Nketiah)
Żółta kartka: Chambers (Arsenal)
Sędzia: Ahmad A'Qashah (Singapur)
ZOBACZ WIDEO Poznaj Marcina Żarneckiego, który podbił serca Chorwatów. Polskiego bohatera odwieźliśmy do domu