Belgijski dziennik "La Derniere Heure" poinformował, że Saint-Etienne było zainteresowane wypożyczeniem Łukasza Teodorczyka z Anderlechtu, ale Francuzi nie byli w stanie sprostać finansowym wymaganiom Polaka. Na mocy podpisanego w marcu 2017 roku kontraktu, za każdy sezon gry "Teo" - w zależności od źródeł - inkasuje od 1,5 do 2 mln euro. Nad Sekwaną nie mógł liczyć na podobne zarobki.
Teodorczyk stał się dla budżetu Anderlechtu zbędnym obciążeniem. Jest najlepiej zarabiającym piłkarzem w historii klubu, a nie gwarantuje odpowiedniej jakości sportowej. Wszystko wskazuje na to, że w nadchodzących rozgrywkach Polak będzie dopiero czwartym napastnikiem Fiołków po Landrym Dimacie, Isaaku Thelinie, który wrócił z wypożyczenia do Waasland-Beveren jako trzeci najlepszy strzelec minionego sezonu Jupiler Pro League i pozyskanym z SM Caen Ivanie Santinim.
Odejście Teodorczyka z Anderlechtu wydaje się więc rozsądnym wyjściem zarówno dla klubu, jak i dla samego zawodnika. Nazwisko Polaka padało ostatnio w kontekście przenosin do Nantes, Bordeaux czy Bologni, ale klub te nie przeszły do konkretów. Ratunek dla Anderlechtu i Teodorczyka może jednak nadejść znad Bosforu.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek wyjaśnia sytuację z Giannim De Biasim: Nie było kłótni, nie było pretensji
Reprezentant Polski jest na liście życzeń Galatasaray Stambuł. Mistrz Turcji szuka napastnika, który byłby zmiennikiem Bafetimbiego Gomisa, a Teodorczyk pasuje do profilu stworzonego przez klub z Ali Sami Yen. Galatasaray stać na przejęcie pensji Teodorczyka, która w warunkach tureckich nie robi specjalnego wrażenia.
Galatasaray w minionym sezonie odzyskał mistrzostwo Turcji po dwóch latach przerwy i zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów 2018/2019.
W latach 1991-1992 barw Galaty bronił Roman Kosecki. Były reprezentant Polski był jednym z ulubieńców kibiców Lwów.