Lechia - Śląsk: jak się nie chce wygrać, to się remisuje

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: zawodnik Lechii Gdańsk Paweł Stolarski (z lewej) i Maciej Pałaszewski (z prawej) ze Śląska Wrocław
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: zawodnik Lechii Gdańsk Paweł Stolarski (z lewej) i Maciej Pałaszewski (z prawej) ze Śląska Wrocław
zdjęcie autora artykułu

Najlepszą obroną jest atak. Tego starego piłkarskiego przysłowia nie wpojono piłkarzom Lechii Gdańsk, którzy po drugim rzucie karnym mogli prowadzić 2:0, a rozpaczliwie broniąc się przez ponad pół meczu zremisowali ze Śląskiem Wrocław 1:1.

Piłkarze Lechii Gdańsk od samego początku nie przypominali drużyny, którą do ubiegłego sezonu przygotowywał kondycyjnie Adam Owen. Było widać u nich pewność w tym co robią na boisku i jakość. Nie bali się podejmować decyzji, w ich grze nie brakowało finezji i bardzo szybko przyniosło to skutek.

Gdy prawą stroną doskonale w pole karne wbiegł Michał Mak, doszedł do niej Lukas Haraslin. Słowak nie miał miejsca na strzał, więc zdecydował się wejść pomiędzy obrońców. Szymon Marciniak początkowo podyktował rzut karny, a gdy Flavio Paixao szykował się już do strzału, arbiter niedawno skończonego Mundialu zdecydował się na wideoweryfikację. Nie zmienił jednak swojej decyzji. Portugalczyk przez te 3 minuty oczekiwania nie dał się jednak wyprowadzić z równowagi i pokonał Jakuba Słowika.

Śląsk Wrocław przez długi czas nie mógł się pozbierać. W końcu jednak wrocławianie zaczęli atakować coraz śmielej. Zdecydowanie najlepszą szansę na wyrównanie miał Wojciech Golla, który nawet umieścił piłkę w siatce, jednak był na spalonym. Lechia zamiast zareagować, brnęła w złym kierunku.

Tempo gry wyraźnie osiadło, a najwięcej zamieszania robiły rajdy Michała Maka, który wyróżniał się pod względem dynamiki. To po jego wejściu, Mateusz Cholewiak drugi raz faulował w polu karnym. Tym razem jednak Flavio Paixao się nie popisał i Słowik nie miał innego wyboru, po prostu musiał obronić piłkę.

Śląsk z biegiem czasu zaczął przeważać na boisku, a Mateusz Cholewiak pokazał, że występ piłkarza w Lotto Ekstraklasie zdecydowanie może być nieoczywisty. Prowodyr dwóch rzutów karnych dla Lechii stworzył kilka groźnych sytuacji. Po jednej z nich, Dusan Kuciak sparował piłkę w poprzeczkę.

Lechia sama zaprosiła Śląsk pod własne pole karne i zamiast kontrolować przebieg spotkania, narażała się na groźne ataki rywala. Dużo zamieszania wprowadziło wejście Marcina Robaka i Roberta Picha, którzy przyprawiali gdańskich kibiców o szybsze bicie serca. Gdańszczanie najlepszą akcję przeprowadzili po doskonałym podaniu Karola Fili do Paixao. Portugalczyk trafił w słupek.

Ultradefensywne ustawienie Lechii w końcu jednak się zemściło. Po kolejnym rzucie rożnym, tym razem celnie trafił Piotr Celeban i wyrównał wynik meczu. Do końca nie padł już żaden gol. Oba zespoły nie zasłużyły na wygraną, remis jest więc jedynym sprawiedliwym wynikiem.

Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 1:1 (1:0) 1:0 - Paixao 12' (k.) 1:1 - Celeban 83'

Składy:

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Joao Nunes (74' Karol Fila), Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Daniel Łukasik - Michał Mak (64' Ariel Borysiuk), Jarosław Kubicki, Patryk Lipski, Lukas Haraslin (66' Paweł Stolarski) - Flavio Paixao.

Śląsk Wrocław: Jakub Słowik - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Mateusz Cholewiak - Damian Gąska (64' Marcin Robak), Augusto, Michał Chrapek (54' Robert Pich), Farshad Ahmadzadeh - Maciej Pałaszewski (76' Mateusz Radecki) - Arkadiusz Piech.

Żółte kartki: Mladenović, Łukasik, Lipski, Nunes (Lechia).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 14 068.

ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu:
Który zespół bardziej zasłużył na komplet punktów?
Lechia Gdańsk
Śląsk Wrocław
Żaden, remis był jedynym sprawiedliwym wynikiem
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (7)
avatar
jerrypl
28.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hehe, pierwsza kompromitacja Marciniaka w tym sezonie, będzie ich więcej. Ciekawe czy kolega mks89 oglądał?  
avatar
Wiesiek Kamiński
28.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierwszego karnego nie było a drugi faul był przed polem karnym !ale Marciniak widział inaczej...druga sprawa Lechia nie zadziwia...  
avatar
Pilar77
27.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Golla nie był na spalonym ....ale " PAN" redaktor oglądał inny mecz chyba...sedzia drukarz  
avatar
hajlander
27.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najsłabszym "aktorem" tego meczu był sędzia - dramat. Podobno jeden z najlepszych w Europie.  
Krzysztof Kurowski
27.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz