[tag=48178]
Krystian Miś[/tag] jest nowym nabytkiem Wisły Płock. Ten transfer nikogo w Płocku nie zdziwił, to wciąż młody zawodnik, w którym - jak mówił Łukasz Masłowski - "drzemie ogromny potencjał". Wychowanek Pogoni Syców ostatnio występował w Koronie Kielce i tym samym miał okazję trenować pod okiem Gino Lettieriego. W ubiegłym sezonie 22-letni obrońca rozegrał dziesięć spotkań i dał się zapamiętać nietypową zapowiedzią na mecz ćwierćfinału pucharu Polski. W piątek obie drużyny zmierzą się na stadionie w Płocku.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Zdarza się panu jeszcze rapować?
Krystian Miś, piłkarz Wisły Płock: Nie (śmiech). Chyba, że z kolegami lub przy dziewczynie tak dla śmiechu, na dwa wersy.
O barwach Korony już pan rapował w zapowiedzi do meczu 1/4 finału PP z Zagłębiem Lubin. Czy kibice Wisły mogą spodziewać się kawałka o swoim zespole?
(śmiech) Musiałbym przemyśleć, bo wypadłem z rytmu.
Jaka była reakcja na ofertę z Wisły?
Byłem wtedy na wakacjach. Chciałem coś zmienić. W Kielcach zawsze czułem się dobrze, ale ostatnie pół roku dało mi do zrozumienia, że muszę poszukać czegoś innego. Miałem kilka opcji, nawet z pierwszej ligi. Zastanawiałem się, co będzie dla mnie najlepsze i podjąłem decyzję, że przejdę do Płocka.
To była osobista decyzja czy trener Gino Lettieri dawał sygnały, że w Kielcach nie ma czego szukać?
Czułem potrzebę gry, bo w ostatnim sezonie mało grałem - to było moim wyznacznikiem. Jednak trener i prezes byli skorzy do tego, by mnie zatrzymać, bo przedłużyli ze mną kontrakt. Trochę mnie to zdziwiło, że podpisaliśmy nową umowę, a i tak nie gram. Po co zawodnik na dłużej, który siedzi na ławce?
Czyli z trenerem Lettierim był dobry kontakt?
Przy nim czułem, że się rozwijam. To bardzo dobry trener. Dużo się tam nauczyłem, on dał mi szansę debiutu w ekstraklasie. W najwyższej klasie rozgrywkowej mogłem stawiać pierwsze kroki, chociaż już wcześniej trenowałem w ekstraklasowej drużynie, Śląsku Wrocław.
A jak udało wam się wyjść na prostą po nieudanym początku nowego szkoleniowca w Koronie?
Tak naprawdę plotki nie biorą się z niczego. Pierwszy miesiąc był trudny, trener lubił postawić na swoim i nie było kompromisów, a do tego w drużynie było kilku chłopaków, którzy też umieli bronić swoich interesów. Po czasie wszystko się ustabilizowało i zaczęliśmy się dogadywać. Do tego przyszły wyniki, mieliśmy nawet passę kilkunastu meczów bez porażki.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek zaczyna jak Adam Nawałka. Na prezentacji otrzymał koszulkę bez numeru
To pewnie zasługa przygotowania fizycznego, o którym tak dużo się wtedy mówiło?
Bardzo dużo biegaliśmy. Na tym bazowaliśmy. Wyjeżdżaliśmy do lasu, mieliśmy standardową trasę i tam robiliśmy treningi. Najczęściej stałym rytmem, były małe wstawki, ale to rzadko. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale to były dłuższe trasy na około 8-10 kilometrów. W sezonie to było sporo. Mało który zespół z ekstraklasy czy I ligi - przynajmniej te, w których byłem - w środku tygodnia chodziły biegać. Ale kiedy był czas na regenerację, to był czas na regenerację. Trener dawał odpoczywać, a kiedy trzeba było ciężko pracować, to się pracowało.
Ale chodzenia w japonkach nie było…
Już nigdy ich nie założyłem (śmiech). Przyzwyczaiłem się do tego, żeby na posiłek zakładać buty. W Płocku widzę, że nie ma tej reguły. Ale to wiadomo, po wysiłku na obozie stopy bolą i ciągle jest się w rzeczach klubowych, więc po treningu ubiera się swobodniejsze rzeczy.
NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M. IN. O ATMOSFERZE W KORONIE KIELCE I PRZYGOTOWANIACH DO SEZONU POD OKIEM JERZEGO BRZĘCZKA
[nextpage]Duża jest różnica między Płockiem a Kielcami?
Żyje mi się tutaj podobnie. Miasto jest prawie jednakowe jeśli chodzi o mieszkańców. Zawsze sobie porównuję do Wrocławia, bo stamtąd pochodzę, tam się uczyłem i się do niego przyzwyczaiłem. Płock i Kielce nie mają porównania do Wrocławia, ale ogółem to bardzo sympatyczne miasta. Szatnia w Wiśle jest bardzo fajna, a to też dosyć ważne. Jest dużo młodych chłopaków. Nowi zawodnicy szybko się aklimatyzują, z tego co widzę i jak tu jestem.
A jak to wyglądało w Kielcach? Tam mieliście więcej obcokrajowców.
Na początku doszło kilku piłkarzy z zagranicy to akurat mieliśmy tłumacza. On był bardzo pomocny. Wydaje mi się, że im było łatwiej, bo pierwszy kontakt z trenerem mieli całkiem inny, bo nie było między nimi tłumacza.
A jak jest w Płocku?
Kontaktujemy się między sobą po angielsku. Chociaż Giorgi Merebaszwili już dosyć dobrze zna język polski. Z tego co widzę Nico Varela też rozumie dużo, podobnie jak reszta chłopaków z zagranicy. Fajnie, że chcą się uczyć.
Jest jakiś plan minimum na ten sezon?
Chcę po prostu wycisnąć z niego jak najwięcej, coraz częściej trafiać do kadry meczowej i wychodzić na boisko.
Sezon na lewej obronie zaczął Marcin Warcholak, jak wam się układa współpraca na treningach?
To bardzo fajny chłopak. Złapałem z nim kontakt, dobrze dogaduję się też z Mateuszem Szwochem. Jest między nami zdrowa rywalizacja. Jeden robi swoją robotę, drugi swoją.
Nie zadebiutował pan jeszcze w oficjalnym meczu Wisły. Piątkowy mecz przeciwko dawnej drużynie byłby dodatkową motywacją?
Bardzo bym chciał. Czuję się przygotowany, zrobiliśmy dobrą bazę podczas okresu przygotowawczego. Byliśmy jedną z drużyn, które najwcześniej zaczęły przygotowania do sezonu. Mecz przeciwko dawnym kolegom byłby dla mnie fajnym przeżyciem – grałem i trenowałem z nimi, a teraz stanęlibyśmy naprzeciwko siebie. Po to tu przyszedłem.
Na kogo powinna najbardziej uważać obrona Wisły w piątkowym meczu?
To trudne pytanie. W Koronie zawsze pod znakiem zapytania stał skład. Nawet ostatniego dnia przed meczem zdarzało się, że nie wiedzieliśmy, kto zagra. Z czasem przyzwyczailiśmy się do tego.
Bardzo groźny w ataku jest Maciej Górski, to dla mnie solidny zawodnik. Na naszą korzyść nie zagra Marcin Cebula, bo to również dobry piłkarz - życzę mu, żeby jak najszybciej pojawił się na boisku. Trzeba uważać też na Jakuba Żubrowskiego. Korona ma bardzo groźną ofensywę.
Jak ocenia pan potencjał kielczan w tym sezonie?
Widziałem pierwszą połowę meczu z Legią, zagrali bardzo fajnie. Trener Lettieri zawsze stawiał dużo na taktykę i kiedy ona już wdrożyła się na dobre, to każdy mecz Korony był solidny, np. z Lechią Gdańsk [rozegrany 30 października 2017 - red.], gdy wygraliśmy 5:0. Wydaje mi się, że to był efekt naszego przygotowania, ale i idealnego dostosowania taktyki. Takie zwycięstwo to nigdy nie jest prosta rzecz.
Czyli Lettieri to taktyk, a Dariusz Dźwigała to?
Po tym czasie mogę powiedzieć, że trener ma bardzo dobry kontakt z nami, co jest bardzo istotne.
A jak zareagowaliście na zatrudnienie Jerzego Brzęczka w reprezentacji?
Ten miesiąc, który zdążyłem przepracować pod jego okiem to bardzo fajny czas. Szczerze, nie dziwię się, że trener dostał taką propozycję i ją przyjął, bo to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. To było pozytywne zaskoczenie.
Jak wspomina pan mecz przeciwko Wiśle Płock?
Grałem z nią jesienią [13 października 2017 roku – red.]. To był akurat mój pierwszy mecz w pierwszym składzie Korony. Wygraliśmy, jednak na początku mieliśmy dużo problemów. Uspokoiło się to dopiero po zdobyciu bramki. Wtedy naprzeciwko mnie grał Konrad Michalak, mieliśmy taki młodzieńczy bój. Spotkaliśmy się też na zgrupowaniu reprezentacji U-21, podobnie jak z Damianem Rasakiem i Oskarem Zawadą.
Jaki mecz sprawi kibicom w piątek Wisła i Korona?
To powinno być otwarte spotkanie. Obie drużyny będą przeprowadzały dużo akcji. Miejmy nadzieję, że będzie dużo goli, ale chciałbym, żeby Wisła wygrała. Życzę dużo dobrego chłopakom z Korony, ale teraz jestem tutaj i chcę, żebyśmy zwyciężali.