Pruszków dalej od ekstraklasy - relacja z meczu Znicz Pruszków - Górnik Łęczna

Trwa kryzys Znicza Pruszków. W zamykającym 31. kolejkę spotkaniu drużyna z Mazowsza uległa Górnikowi Łęczna 0:2. Zespół Dariusza Kubickiego w ostatnich pięciu meczach ligowych zdobył zaledwie punkty i z pierwszego miejsca w tabeli spadł na piąte. Na trzy kolejki przed końcem gospodarze mają tylko matematyczne szanse na bezpośredni awans do ekstraklasy.

Jeśli pruszkowianie chcieli się jeszcze włączyć do walki o dwa pierwsze miejsca w tabeli, musieli pokonać na własnym stadionie nie walczący już o nic Górnik Łęczna. Od początku to goście mieli jednak większą ochotę do gry. Już w 2. minucie trójkową akcję Górnika wykończył Prejuce Nakoulma, którego mocne uderzenie zza pola karnego z najwyższym trudem przeniósł nad poprzeczkę Adrian Bieniek. Kilka chwil później z woleja na bramkę gospodarzy uderzył Sławomir Nazaruk, ale jego strzał był niecelny.

Gospodarze odpowiedzieli indywidualną akcją Tomasza Chałasa. Uderzenie najskuteczniejszego piłkarza Znicza - siedem bramek na wiosnę, w sam środek bramki wyłapał jednak bramkarz Jakub Wierzchowski.

Po dynamicznym i szybkim pierwszym kwadransie gry tempo meczu wyraźnie spadło. Wykorzystali to piłkarze Górnika, którzy coraz odważniej przedostawali się w okolice pola karnego drużyny z Pruszkowa. W 29. dogodną sytuację do strzelenia bramki, po płaskim dośrodkowaniu Pawła Tomczaka miał Sławomir Nazaruk. Jego strzał z 15 metrów na rzut rożny po pięknej robinsonadzie wybił Bieniek.

Sześć minut później równie efektowna interwencja uchroniła przyjezdnych przed utratą gola. Nieliczny skuteczny atak prawą stroną przeprowadził Dawid Florian i miękko wrzucił w pole karne wprost na głowę Chałasa, który próbował pokonać bramkarza strzałem pod poprzeczkę.

Kolejna akcja przyniosła piłkarzom Górnika prowadzenie 1:0. Sławomir Bartoszewicz zagrał idealnie w tempo do wbiegającego w pole karne Kamila Stachyry, a ten w sytuacji sam na sam uderzył pod interweniującym Bieńkiem.

W 40. minucie po kiksie obrońców gości do piłki dopadł Paweł Kaczmarek, po którego mocnym strzale piłka uderzyła w poprzeczkę.

Przed początkiem drugiej połowy piłkarze Znicza stanęli w kółeczku i przez jakiś czas mobilizowali się do lepszej gry. Gospodarzom mobilizacji wystarczyło jednak tylko na chwilę, bowiem już w 47. minucie przegrywali różnicą dwóch bramek. Piotr Bazler dośrodkował z rzutu rożnego do niepilnowanego w polu karnym Nakoulmy. Aktywny od pierwszych minut napastnik Górnika spokojnie przyjął piłkę i uderzył pod poprzeczkę. Bieniek nie miał żadnych szans. Chwilę wcześniej bramkarz drużyny z Mazowsza próbował uratować zmierzającą na rzut rożny futbolówkę. Nieudaną próbę skwitował siarczystym przekleństwem, które słyszalne było nawet po przeciwnej stronie stadionu. Czyżby Bieniek już wówczas przeczuwał, że znajdzie się w dużych opałach?

- Bramka, którą straciliśmy na początku drugiej połowy po stałym fragmencie gry bardzo ułatwiła mecz przeciwnikowi. Górnik prowadził wówczas różnicą dwóch bramek i mógł grać swobodniej - powiedział trener Znicza, Dariusz Kubicki.

Do końca meczu Znicz próbował jeszcze zdobyć kontaktową bramkę, ale strzały były albo niecelne, albo dobrze na linii bramkowej spisywał się Wierzchowski. Najdogodniejszą okazję zmarnował rezerwowy napastnik Mikołaj Misiuk, którego uderzenie z pięciu metrów przeleciało wysoko ponad poprzeczką.

Po tej porażce klub z Pruszkowa, ze stratą jednego punktu do trzeciego Podbeskidzia Bielsko-Biała, zajmuje piąte miejsce. Górnik zaś umocnił się na siódmym miejscu. Podopieczni Wojciecha Stawowego o cztery punkty wyprzedzają rewelację wiosny - Wartę Poznań.

- Ciężka praca na treningach procentuje. Szkoda tylko, że nasza dobra dyspozycja przyszła w chwili, gdy nie liczymy się w walce o ekstraklasę - podsumował mecz Stawowy.

Znicz Pruszków - Górnik Łęczna 0:2 (0:1)

0:1 - Stachyra 35'

0:2 - Nakoulma 46'

Składy:

Znicz Pruszków: Bieniek - Aleksa (56' Maciej Rybaczuk), Klepczarek, Kokosiński, Januszewski, Florian (72' Misiuk), Osoliński, Ekwueme, Kaczmarek, Feliksiak (55' Mikołaj Rybaczuk), Chałas.

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Tomczyk, Karwan, Nikitović, Radwański, Bartoszewicz, Bazler, Szymanek (90+3' Wójcik), Nazaruk (89' Grobelny), Nakoulma, Stachyra.

Żółte kartki: Aleksa, Misiuk (Znicz).

Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).

Widzów: 1500.

Źródło artykułu: