Mecz o Superpuchar Francji dość nietypowo rozgrywano w chińskim Shenzhen. Azjatyccy kibice liczyli, że na żywo zobaczą w akcji wielkie gwiazdy z Neymarem na czele, ale Brazylijczyk rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. W jego miejsce zagrał młodziutki Amerykanin Timothy Weah. Skład jaki wystawił Thomas Tuchel był dość eksperymentalny, co nasuwało pytanie, czy oby na pewno paryżanie podchodzą do rywalizacji na serio. Odpowiedź poznaliśmy już w pierwszej połowie.
Paris Saint-Germain mimo olbrzymiego upału narzuciło wysokie tempo, z którym obrona AS Monaco radziła sobie tylko na początku spotkania. Defensywa dowodzona przez Jemersona i Kamila Glika często nie nadążała za ruchliwymi rywalami. Okazji było mnóstwo i gole były kwestią czasu.
Strzelanie rozpoczął Angel Di Maria. Argentyńczyk fantastycznie uderzył z rzutu wolnego (faul Jemersona na Rabiocie). Mocno, pod poprzeczkę, nad licznym murem. Tak cudowne gole kocha każda publiczność na świecie, a ta chińska reaguje szczególnie impulsywnie. Po bramce Argentyńczyka przez trybuny raz za razem przechodziła, robiąca wrażenie meksykańska fala.
Kiedy kibice bawili się w najlepsze, PSG podwyższyło prowadzenie. Olbrzymia ilość z pozoru leniwych podań na własnej połowie totalnie uśpiła AS Monaco. Nagłe przyspieszenie w postaci prostopadłego zagrania, wstrzelenie wzdłuż bramki, gdzie z kilku metrów nogę dostawił Christopher Nkunku.
ZOBACZ WIDEO: Szlak na K2 naznaczony śmiercią. Andrzej Bargiel: Musiałem wspiąć się na wyżyny
W defensywie piłkarze z Księstwa przeżywali trudne chwile, ale w ataku byli groźni. Po strzale Youriego Tielemansa piłka musnęła nogę Silvy i o centymetry minęła bramkę. Ten lekki rykoszet uratował paryżan. Przy stanie 1:0 kapitalną okazję do wyrównania zmarnował Rony Lopes, pudłując z kilku metrów. Kilka strzałów prosto w Buffona oddał Stevan Jovetić. Chaos w obronie i nieskuteczność były dwoma grzechami głównymi AS Monaco.
W 65. minucie stadion nagle ożył za sprawą faktu, że na rozgrzewkę udał się Neymar. Brazylijczyk miał zmienić osiemnastoletniego Timothy'ego Weaha, ale ten chwilę później wpisał się na listę strzelców, wykorzystując idealne podanie od Nsokiego. Chyba tylko dlatego uniknął zmiany. Neymar ostatecznie na boisku pojawił się na ostatni kwadrans, ale nie on ustalił wynik. W doliczonym czasie Rabiot wyprowadził kontrę, którą wzorowo wykończył di Maria.
Cały mecz w barwach pokonanych rozegrał Kamil Glik. Zwłaszcza w pierwszej połowie kilkakrotnie ratował swoją drużynę desperackimi wślizgami. Raz pokazał się przy stałym fragmencie, ale jego strzał głową minął bramkę.
Paris Saint-Germain - AS Monaco 4:0 (2:0)
1:0 - Angel di Maria 33'
2:0 - Christopher Nkunku 40'
3:0 - Timothy Weah 67'
4:0 - Angel di Maria 90+2'
Składy:
Paris Saint-Germain: Gianluigi Buffon - Colin Dagba, Thiago Silva (73' Antoine Bernede), Stanley Nsoki, Kevin Rimane, Lassana Diarra (64' Marquinhos), Adrien Rabiot, Marco Verratti (75' Neymar), Christopher Nkunku, Angel Di Maria, Timothy Weah.
AS Monaco: Diego Benaglio - Andrea Raggi, Kamil Glik, Jemerson, Julien Serrano, Samuel Grandsir (46' Keita Balde), Youri Tielemans, Jean-Eudes Aholou, Pele (46' Sofiane Diop), Rony Lopes (65' Jordi Mboula), Stevan Jovetić.
Żółte kartki: Aholou (Monaco).
Sędzia: Ruddy Buquet.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)