El LE: Ivan Djurdjević: Jeszcze nie pokazaliśmy swojej najlepszej wersji

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Ivan Djurdjević
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Ivan Djurdjević

Pod wodzą Ivana Djurdjevicia Lech spisuje się na razie nadspodziewanie dobrze, ale trener jest daleki od zachwytów. - Pierwsze schody pokonaliśmy niełatwo - mówi.

Poznaniacy mają za sobą trzy zwycięstwa w Lotto Ekstraklasie, wyeliminowali także dwóch rywali w eliminacjach Ligi Europy - ormiański Gandzasar Kapan oraz białoruski Szachtior Soligorsk. W III rundzie poprzeczka idzie już wyżej i w czwartek Kolejorza czeka pojedynek z belgijskim KRC Genk.

- To bardzo mocny zespół, który w sezonie 2016/2017 dotarł do ćwierćfinału Ligi Europy. Taki wynik mówi sam za siebie, choć z drugiej strony trudno będzie rywalom go powtórzyć. My jesteśmy bardzo zmotywowani i raz jeszcze chcemy się pokazać z solidnej strony, zwłaszcza że mamy teraz dobry moment - podkreślił Ivan Djurdjević.

Kadra KRC Genk nie jest naszpikowana gwiazdami, lecz na kilka nazwisk zwrócili w Kolejorzu uwagę. - Musimy uważać na Alejandro Pozuelo, który doskonale radzi sobie z budowaniem ataków. Przy strzałach z dystansu groźny jest też Rusłan Malinowskyj, poza tym Belgowie mają szybkie skrzydła - wyliczył szkoleniowiec.

Gospodarze czwartkowej potyczki mają sporo atutów, ale w Lechu wiary w sukces też nie brakuje. - Genk potrafi grać w szybkim tempie, dlatego spróbujemy mu przeciwstawić to samo. My też mamy jakościowych zawodników i już pokazujemy się z niezłej strony, mimo że drużyna jest w budowie. Na początku nie było nam łatwo, jednak pokonaliśmy pierwsze schody. Wciąż jeszcze nie pokazaliśmy najlepszego futbolu, na jaki nas stać i spróbujemy go poszukać właśnie w czwartek - zaznaczył Djurdjević.

ZOBACZ WIDEO Niesamowita historia Bukowieckiego. "Byłem przekonany, że w tym finale nie wystąpię"

W 2009 roku Kolejorz - w ramach IV rundy eliminacyjnej Ligi Europy - stoczył zaciętą batalię z innym belgijskim zespołem - Club Brugge. We Wronkach wygrał 1:0, ale później na wyjeździe uległ przeciwnikowi 0:1 i odpadł po serii rzutów karnych. - Pamiętam doskonale tamten dwumecz, bo nie wykorzystałem jedenastki. To była fajna rywalizacja, w której każdy z zespołów mógł przejść dalej, ale Belgowie mieli więcej szczęścia - przyznał szkoleniowiec.

Oby tym razem fortuna była przy Lechu. Początek czwartkowego starcia z KRC Genk zaplanowano na godz. 20.00.

Źródło artykułu: