El. LE. Legia - F91 Dudelange: Mistrz Polski na musiku, w tle nerwy i miliony

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Piotr Kucza / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
Getty Images / Piotr Kucza / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
zdjęcie autora artykułu

Legia Warszawa skompromitowała się w walce o Ligę Mistrzów, teraz bić się będzie o Ligę Europy. W czwartek rozegra pierwszy mecz 3. rundy kwalifikacyjnej z F91 Dudelange z Luksemburga. Początek o godzinie 21. Transmisja w TVP 2.

"W Europie nie ma już słabych drużyn" - to takie słynne, często powtarzane z szyderą powiedzenie. I właśnie ono najlepiej pasuje do słów tymczasowego trenera Legii Aleksandara Vukovicia, wypowiadanych podczas oficjalnej konferencji prasowej przed meczem z Football 1991 Dudelange.

- Nie ma żadnego znaczenia, co powiem o drużynie z Luksemburga. Jesteśmy wiecznie rozczarowani poziomem polskiej ligi i tym, jak grają nasze drużyny. Luksemburczycy według wielu są jednak jeszcze gorsi i jeśli nie okażemy się od nich lepsi, będzie problem. Dudelange to natomiast zespół, który nieszczęśliwie odpadł z Videotonem, daleki jestem od ich lekceważenia - mówił Vuković podczas środowego spotkania z dziennikarzami.

Słychać było w jego głosie irytację na to, jak bardzo obrywało się Legii w ostatnim czasie po kolejnych, dramatycznie słabych meczach w europejskich pucharach oraz lidze. Dodawał: - Jeśli zawsze będziemy uważali, że polska piłka jest beznadziejna i do niczego się nie nadajemy, to nie róbmy przed każdym meczem nie wiadomo jakich promocji spotkania. Jeśli beznadziejna drużyna przegrywa, to czemu mówimy o kompromitacji? Albo jesteśmy kozakami, którzy się kompromitują, albo doceniajmy walkę słabych drużyn.

Z gigantycznym szacunkiem do Vukovicia, trzeba jednak głośno przypomnieć, z kim Legia odpadła z walki o Ligę Mistrzów i powiedzieć, z kim bić się będzie o Ligę Europy. W kwalifikacjach Champions League Wojskowi zaprezentowali antyfutbol na tle drużyny złożonej z zawodników, którzy nie przebili się w polskiej ekstraklasie. Z klubem o wielokrotnie niższym budżecie, rozgrywającym swoje mecze na kameralnym stadioniku połączonym z galerią handlową, na dodatek malującym trawę na zielono.

ZOBACZ WIDEO Paulina Guba mistrzynią Europy! "Byłam przygotowana fizycznie i psychicznie"

Z kolei w czwartek Legia zmierzy się z ekipą, w której kluczowymi zawodnikami są półamatorzy, ludzie normalnie zarobkujący poza murawą. Jak donosił "Przegląd Sportowy", jeden to ochroniarz w szkole, drugi handluje autami, jeszcze inny smaży naleśniki w restauracji. A przecież można by było wymieniać dalej. Przy średnich zarobkach w Luksemburgu sięgających trochę ponad cztery tysiące euro, górna granica zarobków w klubie-hegemonie tamtejszej ligi to pięć tysięcy.

Jeśli więc trener mistrza Polski tuż przed meczem o Europę (i trzeba przypomnieć, że meczem cholernie ważnym w kontekście budżetu Legii - brak awansu to spalenie w piecu potencjalnych kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu milionów z UEFA i meczowych dni) wypowiada takie słowa, to coś w tej drużynie jest ewidentnie nie tak. Sprawa sprowadza się do jednego: jeśli mówimy o klubie, który jeszcze w lutym 2017 roku chwalił się rekordowym budżetem sięgającym prawie 70 milionów euro, który płaci swoim zawodnikom czasem nawet ponad 200 tysięcy złotych miesięcznie, ma ambicje gry w Lidze Mistrzów, na mecze którego często przychodzi po 20-30 tysięcy kibiców, to po prostu można od niego wymagać łatwych zwycięstw z zawodnikami smażącymi na co dzień naleśniki. I nie zmieni tego irytacja związanego z klubem Aleksandara Vukovicia. Zwycięstwo w czwartkowy wieczór to po prostu Legii obowiązek. Każdy inny wynik będzie gigantyczną kompromitacją.

Nie powinno mieć więc wielkiego znaczenia, że w spotkaniu nie zagrają zawodnicy, którym "odcięło prąd" w Trnawie i wylecieli z boiska z czerwonymi kartkami - Marko Vesović oraz Domagoj Antolić tym razem usiądą na trybunach. Nie zagra także kontuzjowany Adam Hlousek. Czech cierpi na kontuzję mięśnia dwugłowego, wróci do kopania piłki najpewniej dopiero na rewanż w Luksemburgu. W ostatnich dniach z urazem kolana walczył również William Remy.

Jeśli Legia w dwumeczu pokona zespół z Luksemburga, w 4. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europy zmierzy się Alaszkertem Erewań lub CFR Cluj. Mecze ostatniej rundy eliminacji odbędą się 23 i 30 sierpnia. Zanim jednak ostateczna walka o wejście do fazy grupowej, Legię czekają dwa starcia z F91 Dudelange. Początek pierwszego meczu w czwartek o godzinie 21 na stadionie przy Łazienkowskiej.

Źródło artykułu:
Czy Legia Warszawa wywalczy awans do fazy grupowej Ligi Europy?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (5)
avatar
Krzysiek Michal
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Legia powinna wygrać 3-0  
KylianMbappe
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
kibic84
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Nie no bez jaj... Legia na spokojnie powinna sobie z Dudelange poradzić