- Zaczęliśmy odważnie, wysoko. Chcieliśmy blokować rozpoczynanie gry przez Genk i przez pierwsze 20 minut to nam się udawało. W efekcie gospodarze przestali grać krótko i zaczęli szukać dłuższych podań. Niestety później straciliśmy organizację w obronie. Wtedy rywal przyspieszył i mieliśmy już problem z jego zatrzymaniem, przez co coraz bardziej nam zagrażał - powiedział Ivan Djurdjević.
Napór KRC Genk w końcu przyniósł efekt i tuż przed przerwą Rusłan Malinowskyj zdobył gola na 1:0. - Straciliśmy bramkę do szatni. W drugiej połowie znów chcieliśmy wyjść mocno i agresywnie, jednak widać było jak duża jest jakość przeciwnika. Padł drugi gol, po którym wciąż walczyliśmy, lecz wynik i tak jest dla nas szczęśliwy, bo mogliśmy przegrać wyżej - oznajmił szkoleniowiec.
Kolejorz nie dał swoim kibicom wielkich nadziei. 0:2 nie przekreśla wprawdzie jego szans, ale biorąc pod uwagę obraz gry na Luminus Arenie, mało kto w stolicy Wielkopolski wierzy w pozytywny finisz dwumeczu.
- Mieliśmy jakieś sytuacje, lecz można je nazwać tylko przebłyskami. To na pewno nie wystarczy, w rewanżu trzeba zagrać o wiele lepiej. Jeszcze jednak żyjemy i razem z naszymi kibicami zrobimy wszystko, by ten rezultat odwrócić - zaznaczył Djurdjević.
Drugi pojedynek obu zespołów - tym razem na Stadionie Miejskim w Poznaniu - zaplanowano na czwartek 16 sierpnia o godz. 20.15.
ZOBACZ WIDEO Justyna Święty podbudowana półfinałem. "Chciałabym zejść z tej bieżni z medalem"