Zagłębie Lubin przegrało u siebie 0:2 z Jagiellonią Białystok w meczu 4. kolejki Lotto Ekstraklasy. - Nie zasłużyliśmy na porażkę - powiedział po niedzielnym spotkaniu Mariusz Lewandowski.
Zdaniem trenera Miedziowych najważniejsza dla końcowego wyniku była nieskuteczność jego podopiecznych na początku pojedynku. - W pierwszej połowie mecz się dla nas nie ułożył zbyt dobrze. Mieliśmy rzut karny i kilka innych sytuacji, po których powinniśmy prowadzić w tym spotkaniu. Ale straciliśmy głupią bramkę po prostym zagraniu za plecy obrońców. Rywal wyszedł sam na sam i strzelił na 1:0. Mieliśmy jeszcze sytuacje, żeby to odwrócić, ale nie wykorzystaliśmy ich. Z przebiegu gry nie mogę mieć jednak większych pretensji, jeśli chodzi o zaangażowanie zawodników - komentował.
Szkoleniowiec drużyny z Lubina wytłumaczył także brak w pierwszym składzie Filipa Starzyńskiego. - W jego miejsce grał Paweł Żyra. To była decyzja czysto sportowa. Paweł bardzo dobrze pracował w okresie przygotowawczym i był przez cały czas był w dobrej dyspozycji. Chcieliśmy zobaczyć, jak będzie się prezentował w tym spotkaniu. Każdy zawodnik musi kilka rzeczy zrozumieć i to była moja decyzja, za którą biorę odpowiedzialność - zaznaczył.
- Uważam, że Paweł jest nadzieją Zagłębia na następne lata. Jest to chłopak z dużym potencjałem, który już w poprzednim sezonie pokazywał się z dobrej strony. Na pewno nie uważam, że to on był przyczyną dzisiejszej porażki. Dzisiaj zanotował pozytywny występ zaprocentować w przyszłości - kontynuował Lewandowski. - Mówiłem, że będę stawiał na młodych chłopaków z akademii. W dzisiejszym spotkaniu przegraliśmy, ale wyciągniemy z tego wnioski i w następnych meczach też będę dawać im szanse - dodał.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 87. Andrzej i Bartek Bargielowie o historycznym zjeździe na nartach z K2 [cały odcinek]
W znacznie lepszym humorze był natomiast po meczu Ireneusz Mamrot, który nie ukrywał, że jego podopieczni mieli trochę szczęścia. - Pierwsza połowa należała zdecydowanie do Zagłębia, ale dzięki Marianowi Kelemenowi nie straciliśmy bramki. Byliśmy wówczas jacyś senni i spóźnieni. Nakręcaliśmy Zagłębie stratami. Na szczęście udało nam się wtedy strzelić gola - powiedział. - Mówiliśmy w przerwie, że musi być większa koncentracja i w drugiej połowie było już lepiej, choć też nie mieliśmy zbyt wiele okazji. Dlatego bardzo się cieszę, że udało się wygrać na trudnym terenie - dodał.
Opiekun wicemistrzów Polski odniósł się także do braku skrzydłowych w pierwszym składzie. - Jeśli chodzi o Przemka, to nie było szans, żeby zagrał. Z Gentem został mocno uderzony w biodro i już w trakcie spotkania miał problem. Jeśli chodzi o Novikovasa: to zawodnik, który wykonuje dużo sprintów. Jest eksploatowany i mecz z Wisłą później miał wpływ na jego dyspozycję przeciwko Belgom. Zagrał nieźle, ale wiem, że może grać jeszcze lepiej, dlatego dziś chcieliśmy oszczędzić te boki, bo jedziemy do Gandawy, aby awansować dalej - zakończył.