Do tragedii doszło we wtorek w Genui. Około południa w mieście zawalił się, liczący kilkadziesiąt metrów, fragment wiaduktu na autostradzie A10. Na miejsce ruszyły ekipy ratownicze. Włoskie media podają, że pod gruzami uwięzieni są ludzie. Dyrektor lokalnego pogotowia mówi o "dziesiątkach zabitych".
Okazuje się, że tego dnia we włoskim mieście wylądował selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21, Czesław Michniewicz. I jego droga z lotniska miała przebiegać właśnie przez wiadukt, gdzie doszło do katastrofy.
Szkoleniowiec napisał na Twitterze, że "zdecydowały minuty", że nie było go na wiadukcie w pobliżu
Wylądowałem dziś w Genui przed godz. 11 i miałem jechać do hotelu tym mostem. Zdecydowały minuty pic.twitter.com/ICnZZ4VQbj
— Czesław Michniewicz (@czesmich) 14 sierpnia 2018
Dodajmy, że w lutym tego roku Michniewicz miał w Anglii wypadek samochodowy. Na szczęście wyszedł z tego bez szwanku. Z kolei w lipcu trener kadry leciał samolotem do Gdańska, jednak ze względu na problemy z podwoziem maszyna zanotowała awaryjne lądowanie.
Skala tragedii w Ligurii jest ogromna. Trwa akcja ratunkowa - strażacy i służby wyciągają poszkodowanych i przewożą ich do szpitali. Mówi się o "dziesiątkach ofiar". Powodem zawalenia się części wiaduktu mają być ulewne deszcze i burze, które przeszły przez ten region w ostatnich dniach.
Dodajmy, że polskimi piłkarzami grającymi w Genui są Bartosz Bereszyński, Karol Linetty, Dawid Kownacki (Sampdoria) oraz Krzysztof Piątek (Genoa CFC).
ZOBACZ WIDEO: Ekipa Andrzeja Bargiela zrobiła relację live ze szczytu K2. "Było bardzo dużo emocji"