Reprezentant Polski spotkał się z prezydentem Turcji. Był pod wielkim wrażeniem

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska  / Na zdjęciu: Jarosław Jach
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Jarosław Jach

Jarosław Jach nadal czeka na debiut w tureckim Rizesporze. Mimo tego polski piłkarz w nowym klubie już sporo doświadczył. Wielkie wrażenie zrobiło na nim spotkanie z Recepem Tayyipem Erdoganem.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=43360]

[/tag]Jarosław Jach nieco ponad trzy tygodnie temu został wypożyczony z angielskiego Crystal Palace do tureckiego Rizesporu. Półroczna przygoda w Premier League nie ułożyła się po jego myśli, bowiem polski obrońca nie zdołał nawet zadebiutować w rozgrywkach, zaledwie raz pojawiając się na ławce rezerwowych. Inaczej ma być w beniaminku tureckiej ekstraklasy.

- Podjąłem decyzję o wypożyczeniu z myślą o regularnym graniu. Zszedłem o kilka poziomów, ale potrzebuję praktyki meczowej. Jeszcze nie jestem w optymalnej dyspozycji, brakuje mi cotygodniowego występu ligowego. Zamierzam wrócić po roku do Anglii i powalczyć o miejsce w składzie - mówi Jach w rozmowie ze sport.tvp.pl.

Polak nadal czeka na ligowy debiut w Turcji. Jacha zabrakło w składzie na inaugurację rozgrywek, gdy jego nowy zespół przegrał z Kasimpasą (2:3). Obrońca robi wszystko, by przekonać do siebie trenera Ibrahima Uzulmeza, ale zdaje sobie sprawę, że raczej nie zagra też w najbliższym meczu Rizesporu.

- Jestem gotowy, ale wciąż szukam formy. Przed Kasimpasą przytrafiły mi się trzy, cztery słabsze dni. Tamte treningi zadecydowały. Wiem, gdzie są rezerwy: muszę wyeliminować proste błędy, odzyskać pewność siebie - dodaje.

Jach nie miał jeszcze okazji do debiutu na boisku, ale mimo wszystko nie może narzekać na brak wrażeń w Turcji. Jego klub wspiera sam prezydent kraju - Recep Tayyip Erdogan, a spotkania są zabezpieczane na wszelkie możliwe sposoby.

- Jest wielkim fanem Rizesporu, pochodzi z tych okolic. W klubie mówili, że czasami przyjeżdża na mecze. Przed inauguracją sezonu przyszedł do szatni i przywitał się z każdym piłkarzem. Sytuacja zrobiła na mnie ogromne wrażenie - wspomina.

- Jeszcze nigdy nie widziałem, by ktoś tak mocno zabezpieczał spotkanie: wszędzie wojsko, mijaliśmy mnóstwo wozów pancernych, snajperzy na dachach budynków, a po morzu pływały okręty bojowe. Największe szaleństwo było przy stadionie: nad obiektem cały czas krążyły śmigłowce, żołnierze uzbrojeni w karabiny sprawdzali każdy zakamarek, stali też w tunelu prowadzącym na murawę - dodaje Jach.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Polska WAG's, która podbije Włochy

Komentarze (8)
grolo
13.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co za bełkot... bobek zostawił po sobie same bobki. 
avatar
Magiczny Piknik
17.08.2018
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
No to teraz czas na spotkania z Putinem, Łukaszenką, a może nawet Kaczyńskim. Wrażenia murowane.