Szok w Poznaniu! Wisła Kraków wstała z kolan i zdemolowała Lecha!

Getty Images / Damian Kościesza / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków
Getty Images / Damian Kościesza / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków

Od 0:2 do 5:2! Niesamowity powrót pozwolił Wiśle Kraków odnieść pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w obecnym sezonie Lotto Ekstraklasy i to nie z byle kim! Podopieczni Macieja Stolarczyka zdemolowali w Poznaniu Lecha, który dotąd był nieomylny.

Zespół Ivana Djurdjevicia przystępował do rywalizacji jako lider, mając przed sobą kuszącą perspektywę - odniesienie piątego zwycięstwa z rzędu i powiększenie przewagi nad grupą pościgową. Od razu więc ruszył do ataku i nie minęło nawet 20 minut, a prowadził już 2:0. Pierwszy gol to dzieło Joao Amarala i słowo "dzieło" jest tu jak najbardziej odpowiednie. Portugalczyk prostym zwodem oszukał Macieja Sadloka, wybiegł na czystą pozycję i ładnym strzałem zewnętrzną częścią stopy pokonał Mateusza Lisa.

Przy drugiej bramce defensywa Białej Gwiazdy też się nie popisała, bo Rafał Pietrzak rękami zablokował w polu karnym dośrodkowanie z prawego skrzydła i sędzia Paweł Raczkowski wskazał na "wapno", a z niego pewnie trafił Christian Gytkjaer.

Wisła zaczęła fatalnie, choć sam obraz gry nie był dla niej najgorszy, bo też potrafiła groźnie atakować. Brakowało jej natomiast konkretów - do 24. minuty. Wtedy dostała prezent, który bezlitośnie wykorzystała. Rafał Janicki chciał wycofać piłkę do Jasmina Buricia, ale zagrał zdecydowanie za lekko, w efekcie Martin Kostal znalazł się w sytuacji sam na sam i pokonał Bośniaka ładnym uderzeniem przy słupku.

ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Stępińskiego nie pomógł. Juventus szczęśliwie wygrał w debiucie Ronaldo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Emocji i bramek w Poznaniu nie brakowało, a kibice mieli co oglądać, bo oba zespoły grały otwarty futbol. O ile jednak na początku skuteczniejszy był Kolejorz, to z upływem czasu za konkrety zabrała się Wisła i skutki były dla gospodarzy wręcz szokujące.

Wszystko wywróciło się do góry nogami w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Krakowianie zrobili wtedy coś niesamowitego i rozbili psychikę rywala trzema golami w ciągu zaledwie jedenastu minut! Zaczęło się od pięknej "klepki" w polu karnym i trafienia z bliska Zdenka Ondraska (tu przez chwilę trwała niepewność, bo arbiter skorzystał z wideoweryfikacji), potem Kamil Jóźwiak dał się wyprzedzić Kostalowi i po jego dograniu Gytkjaer interweniował tak beznadziejnie, że zdobył bramkę samobójczą. Kulminacją bałaganu w defensywie Kolejorza była natomiast sytuacja z 61. minuty, gdy Nikola Vujadinović dopuścił do kolejnej centry Kostala, a po niej Ondrasek pokonał Buricia z zaledwie kilku metrów.

W czterech poprzednich kolejkach podopieczni Ivana Djurdjevicia stracili zaledwie jednego gola, teraz w jednym spotkaniu "dołożyli" następne cztery i to wciąż nie był koniec. Obrona Kolejorza szwankowała już wcześniej, tyle że przeciwnicy nie potrafili tego wykorzystać. Wisła była pod tym względem znacznie lepsza i wyprowadziła ciosy, po których poznaniacy kompletnie upadli mentalnie.

Lech próbował wrócić do gry, ale w akcjach kombinacyjnych był niedokładny, a strzały rozpaczy oddawane z większej odległości budziły tylko frustrację na trybunach. Jakby tego było mało, gospodarze się wręcz ośmieszyli, bo w końcówce stracili jeszcze jedną bramkę i znów nie zrobili praktycznie nic, by utrudnić przeciwnikom zadanie. Spod końcowej linii płasko dośrodkował Imaz, a egzekucję wykonał Marko Kolar - wszystko w asyście kilku defensorów.

Wisła triumfowała aż 5:2 i to dla niej pierwsza wyjazdowa zdobycz w obecnym sezonie. Lechici natomiast doznali niesamowitej kompromitacji, zwłaszcza że prowadzili już 2:0 i po tym dobrym początku nikt w stolicy Wielkopolski nie zakładał, że mecz może się zakończyć taką katastrofą.

Drużyna Ivana Djurdjevicia pozostaje liderem Lotto Ekstraklasy, jednak Jagiellonię Białystok wyprzedza już tylko dzięki większej liczbie strzelonych bramek.

Lech Poznań - Wisła Kraków 2:5 (2:1)
1:0 - Joao Amaral 8'
2:0 - Christian Gytkjaer (k.) 18'
2:1 - Martin Kostal 24'
2:2 - Zdenek Ondrasek 50'
2:3 - Christian Gytkjaer (sam.) 55'
2:4 - Zdenek Ondrasek 61'
2:5 - Marko Kolar 89'

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić - Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Vernon De Marco, Maciej Makuszewski, Pedro Tiba, Tomasz Cywka (76' Paweł Tomczyk), Kamil Jóźwiak (61' Piotr Tomasik), Joao Amaral, Christian Gytkjaer, Maciej Gajos (83' Mihai Radut).

Wisła Kraków: Mateusz Lis - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak, Vullnet Basha, Dawid Kort, Jakub Bartosz (62' Rafał Boguski), Jesus Imaz, Martin Kostal (79' Zoran Arsenić), Zdenek Ondrasek (74' Marko Kolar).

Żółte kartki: Vernon De Marco, Joao Amaral, Paweł Tomczyk, Mihai Radut (Lech Poznań) oraz Jesus Imaz, Marcin Wasilewski (Wisła Kraków).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 13 141.

Komentarze (58)
Zbigniew B
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kupiłem karnet na rozgrywki piłki ręcznej kobiet. Napewno będzie więcej emocji 
avatar
p_
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
można by się tu silić na jakieś komentarze analizy i nie wiadomo co jeszcze,
ale niestety jeśli kilka dni temu mogliśmy się śmiać z mistrza kraju po odpadnięciu z pucharu, to dziś można się śmi
Czytaj całość
avatar
Manuel
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Obrona Lecha nie istniała. 
avatar
Janusz52
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I Polska ma takie wyniki w Pucharach Europy - Jak Polskie młode talenty sprzedaje sie, bo potrzebna kasa a sprowadza sie od rzutki z innych państw z III - IV lig, otrzymują większe zarobki niż Czytaj całość
avatar
tomek33
20.08.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Piec bramek u siebie z klubem, którego kibice zbierają kasę na dzierżawę stadionu od miasta! Obraz klęski sportowej, a jeszcze wcześniej wizerunkowej. Prezesi, trenerzy, kopacze, czy macie pap Czytaj całość