Pomruk rozczarowania we Wrocławiu. Młodzież Śląska niegotowa na ekstraklasę

Getty Images / Dawid Gaszyński / Na zdjęciu: Tadeusz Pawłowski
Getty Images / Dawid Gaszyński / Na zdjęciu: Tadeusz Pawłowski

Śląsk Wrocław zebrał mnóstwo pochwał za nową politykę transferową. Latem do zespołu dołączyli wyróżniający się polscy piłkarze z niższych lig. Problem w tym, że na razie nie dają zespołowi oczekiwanej jakości, co potwierdza trener Tadeusz Pawłowski.

Po okresie uznanych ligowców z sowitymi wynagrodzeniami przyszła we Wrocławiu moda na młodzież z pierwszej ligi. Pomysł zacny - promowanie Polaków i odciążenie budżetu napiętego do granic wytrzymałości. Nową taktykę wdrożono jeszcze w poprzednim sezonie, kiedy z Lotto Ekstraklasą otrzaskali się wychowankowie. Nowe rozgrywki miały należeć do ściągniętych z zaplecza polskiej "elity" Jakuba Łabojki, Damiana Gąski, Mateusza Radeckiego i najlepszego strzelca beniaminka I ligi z Jastrzębia, Daniela Szczepana. Na razie - w większości - wygrzewają jednak ławki rezerwowych.

Spośród nowego zaciągu miejsce w jedenastce wywalczył tylko Radecki, ten najstarszy, bo już 25-letni, więc do Śląska przychodził jako ukształtowany piłkarz.  Z Pogonią Szczecin (0:0) dyskretnie spędził na boisku 90 minut, przypominał o swojej obecności głównie stratami na własnej połowie. - Musiał zabezpieczać środek razem ze stoperami. Może był mniej widoczny, nie ma jeszcze takiego przeglądu pola - bronił go nadzwyczaj podirytowany dociekliwością dziennikarzy trener Tadeusz Pawłowski.

Radecki przynajmniej gra, Łabojko czy Szczepan nie zadebiutowali jeszcze w ekstraklasie. Dziennikarze nie dawali za wygraną i drążyli ich temat. - Panowie, nie mogę wpuścić na boisko zawodnika z III bądź I ligi, bo spadniemy z Lotto Ekstraklasy - wypalił i dał do zrozumienia, że nowe nabytki na razie nie zapewniają odpowiedniej jakości.

ZOBACZ WIDEO Cztery bramki w starciu Swansea - Leeds. Cały mecz Mateusza Klicha [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W poprzedniej kolejce obiecującą zmianę dał Gąska, błyszczący w pierwszoligowych Wigrach Suwałki. Z Pogonią dostał kolejne  minuty i rozczarował, jak prawie cały zespół. Wśród młodzieży najlepiej wygląda ten miejscowy, Maciej Pałaszewski. 20-latek w zeszłym sezonie zebrał pierwsze szlify, a teraz jest pierwszym wyborem Pawłowskiego. Jak na piłkarza do czyszczenia środka pola, potrafi posłać niezłą piłkę do przodu, co nie zawsze jest regułą. Wystarczy przywołać Dragoljuba Srnicia, walecznego Serba, grającego niemal wyłącznie do tyłu i na boki.

- Nowi gracze mają po kilka meczów w ekstraklasie. Jeśli od nich oczekujemy, że będą "młócić" takich zawodników jak Załuska, Frączczak czy Majewski, to jesteśmy w błędzie - Pawłowski kontynuował mowę obronną.

Fakty są takie, że Śląsk wyhamował po obiecującym początku z Cracovią (3:1). Zagrał słabo w Kielcach, a przeraźliwie nudne spotkanie z Pogonią Szczecin ożywiły tylko dwie zmarnowane 100 proc. sytuacje przez Arkadiusza Piecha i Marcina Robaka. Na koncie pięć punktów, realnymi wzmocnieniami stali się tylko doświadczeni Wojciech Golla i Farshad Ahmadzadeh, choć ten drugi, jak cały zespół, wyraźnie przygasł. Za piłkarzami dopiero 5. kolejka, ale licho nie śpi, seria tak słabych występów może znowu zepchnąć Śląsk na dół i zmusić do gry o utrzymanie. A ten scenariusz przerabiali już we Wrocławiu.

Komentarze (0)