Negocjacje dotyczące zmiany właścicielskiej przy Drodze Dębińskiej trwały do piątkowego wieczoru, a potem zaczęła się wzmożona praca organizacyjna. - Było dużo zwrotów akcji i spraw wymagających pełnego skupienia. Dlatego dotąd nie miałem możliwości przedstawić się szerszej publiczności. W sobotę drużyna wyjeżdżała na mecz ligowy do Tychów, zaś przez całą niedzielę i poniedziałek odbywaliśmy spotkania z kandydatami na prezesa - tłumaczy Bartłomiej Farjaszewski.
Nazwisko nowego sternika zielonych budzi teraz największe zainteresowanie, ale wkrótce wszystko powinno być jasne i być może jeszcze w tym tygodniu przekonamy się, kto będzie następcą Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej. - Ja tej funkcji nie obejmę, bo potrzebna jest do niej osoba z pełnym przygotowaniem merytorycznym - zaznaczył Farjaszewski. - Mogę zapewnić, że wbrew niektórym pogłoskom, nikt kto był wcześniej w Warcie, nie straci pracy. Widzę wręcz duży entuzjazm u tych ludzi, więc spróbujemy tylko poprawić organizację. Cieszę się, że zależy nie tylko mi. O los klubu chce zadbać więcej osób i w tym zakresie potencjał jest bardzo duży. Sam klub też ma ukryty potencjał, który musimy wydobyć i dobrze wykorzystać. Niewykluczone, że skorzystają na tym również inne sekcje. Bardzo liczę na owocną współpracę z KS Warta.
We wtorek poznaliśmy też więcej informacji o samym Farjaszewskim. - Pochodzę z Giżycka, więc nie jestem rodowitym poznaniakiem, ale to w tym mieście spędziłem całe dotychczasowe życie zawodowe. Zacieśniam więzi, prowadzę też w Poznaniu firmę, która zajmuje się produkcją gadżetów reklamowych. Nie zamierzam jej jednak reklamować na koszulkach, bo w tym przypadku miałoby to raczej szpanerski charakter. Produkcja jest przeznaczana przede wszystkim na eksport. Miejsce na koszulkach chciałbym przeznaczyć dla sponsora, który byłby gotów zaangażować się we wspieranie Warty i oczekiwałby reklamy w takiej formie - dodał.
Przez ostatnie siedem lat finansowanie Warty oparte było na jednym filarze - firmie Family House, należącej do byłej już prezes zielonych Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej. - Teraz model biznesowy ma być inny. Od początku jestem w pełni transparentny. Już na wstępnym etapie negocjacji podałem kwotę, jaką jestem w stanie wesprzeć klub i choć wolałbym nie mówić o szczegółach, to mogę zapewnić, że wystarczy ona na mocny początek oraz ustabilizowanie sytuacji. Nie jest to kwota, która na lata zaspokaja potrzeby w stu procentach, lecz mogę zagwarantować, że uda się za nią uporać z problemami, które zastałem w klubie. Na pewno nie jestem bogatym wujkiem, który przekaże pieniądze i nie będzie się interesował tym jak są one wydawane. Chcę tu stworzyć zdrowy organizm, a mogę zapewnić, że gdy się za coś zabieram, staram się to robić dobrze. Rozmawiałem już także z zawodnikami w kwestii spłaty zaległości i chcemy tę sprawę jak najszybciej załatwić - tak, by drużyna miała komfort pracy - przyznał Farjaszewski.
Piłkarze zielonych według wstępnych ustaleń mogą liczyć na spłatę 60-70 procent zaległych pensji, ale szczegółowe warunki porozumienia zostaną dopiero ustalone. - Trzeba to zrobić w taki sposób, by być fair wobec wszystkich. Są zawodnicy, którzy byli spłaceni do marca, są też tacy, którzy mieli wypłacone pensje czerwcowe - zaznaczył właściciel.
Jedną z kwestii spornych w trakcie negocjacji była obecność Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej we władzach KS Warta. Ostatecznie była właścicielka zielonych została wiceprezesem stowarzyszenia. Dlaczego Farjaszewskiemu zależało, by stanowisko prezesa KS Warta objął ktoś inny (ostatecznie przypadło ono Tomaszowi Kaczorowi)? - Przez siedem lat klub funkcjonował w pewnej formule i przynosiło to określone efekty, które pozostawiam do oceny innym. Teraz mamy nowe otwarcie z nowym właścicielem i powinien mieć on swobodę w kreowaniu wizerunku, zwłaszcza że w przestrzeni publicznej Warta Poznań jest traktowana jednolicie i niekoniecznie odróżnia się KS od SA - tłumaczy mecenas Artur Meissner, który odpowiadał za obsługę prawną zmiany właścicielskiej przy Drodze Dębińskiej.
Prawnik wyjaśnił również dlaczego klub kosztował 9,50 zł. - To po prostu suma za 950 akcji, z których każda została wyceniona na jeden grosz. Faktycznym obciążeniem, jakie wziął na siebie nowy właściciel, są długi. Zapewniam, że za tę kwotę można kupić dom w nadmorskim kurorcie - zaznaczył Meissner.
Farjaszewski skupia się obecnie na kwestiach organizacyjnych. Nazwisko nowego prezesa może zostać ogłoszone jeszcze w tym tygodniu. Trwają ostatnie prace na stadionie przy Drodze Dębińskiej i niewykluczone, że pierwszym domowym meczem zielonych w Poznaniu będzie starcie 11. kolejki Fortuna I ligi z Rakowem Częstochowa, zaplanowane na 22 września.
Już w środę warciarze rozegrają w Grodzisku Wlkp. zaległe spotkanie z Bytovią Bytów, zaś sobotnia potyczka z Sandecją - zamiast w stolicy Wielkopolski - ma się odbyć w Nowym Sączu. Kluby porozumiewają się aktualnie w kwestii zamiany gospodarza (spadkowicz z Lotto Ekstraklasy przyjechałby zatem do Poznania dopiero wiosną).
ZOBACZ WIDEO Styczniowe zgrupowania reprezentacji Polski dla piłkarzy z Lotto Ekstraklasy mogą powrócić. Jerzy Brzęczek tłumaczy pomysł