Towarzyskie spotkanie Słowacja - Dania było jedną wielką kompromitacją gości. Skandynawowie, w związku z konfliktem piłkarzy z duńską federacją (chodzi o wykorzystywanie wizerunków graczy), wysłali na wyjazdowy mecz do Trnawy zespół złożony z amatorów - m.in. futsalistów, policjanta czy księgowego.
Po kuriozalnych zawodach, gładko wygranych przez Słowację 3:0, duńska federacja zobowiązała się wypłacić rekompensatę finansową słowackiemu związkowi. Ciekawe, czy na przelew będzie mógł liczyć też Pione Sisto.
Ten bowiem nie wiedział o strajku reprezentacji Danii i pojechał na planowane zgrupowanie do Wiednia. Pomocnik sudańskiego pochodzenia musiał być w sporym szoku, gdy na lotnisku w stolicy Austrii nie zastał swoich kolegów. Był całkowicie sam.
A wszystko przez to, że nie czytał wiadomości SMS. - W ostatnich dniach dostawałem mnóstwo wiadomości, ale wszystkich nie czytałem. Być może jeden z SMS-ów pochodził ze stowarzyszenia graczy. Muszę to sprawdzić - wyjaśnił Sisto w rozmowie z telewizją "TV3 Sport".
Dopiero po skontaktowaniu się z przedstawicielami duńskiej reprezentacji 23-letni piłkarz usłyszał o bojkocie, po czym obrał kurs na Kopenhagę. Właśnie tam strajkowali jego koledzy.
W niedzielę Duńczycy rozegrają kolejne spotkanie, tym razem z Walią. Będzie to mecz w ramach Ligi Narodów. Nic nie wskazuje na to, by w zawodach w barwach duńskiej drużyny zagrali profesjonaliści.
[b]ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Mój cel to powrót do czołowej "30" światowego tenisa
[/b]