LM: bezradne AS Monaco. Atletico lepsze w każdym elemencie

PAP/EPA / SEBASTIEN NOGIER / Na zdjęciu: Benjamin Henrichs (z lewej) oraz Angel Martin Correa Martinez (z prawej)
PAP/EPA / SEBASTIEN NOGIER / Na zdjęciu: Benjamin Henrichs (z lewej) oraz Angel Martin Correa Martinez (z prawej)

Wygrał zespół lepszy! AS Monaco pierwsze strzeliło gola, ale później już tylko patrzyło na to co robią rywale. Atletico Madryt pewnie zwyciężyło w Księstwie 2:1.

Przed meczem trudno było wskazać, która drużyna jest w lepszej formie, bo w lidze jednym i drugim nie wiedzie się najlepiej. Sezon temu tracili punkty niezwykle rzadko, aktualnie gubią je nagminnie. Liga Mistrzów to jednak inna, piękniejsza bajka.

Od samego początku to Atletico Madryt grało lepiej. Świetnie układała się współpraca Griezmanna z Costą. Napastnicy Atletico grali szybko, często na jeden kontakt. W 6. minucie jeszcze się gospodarzom upiekło. Diego Costa wybiegł zza pleców obrony, ale jego strzał tylko musnął słupek. To było ostrzeżenie, które AS Monaco potraktowało poważnie. Piłkarze z Księstwa oddalili grę od własnej bramki i na efekty nie trzeba było długo czekać. Gospodarze objęli prowadzenie po prostym błędzie Saula Nigueza. Pomocnik Atletico źle przyjmował piłkę na linii własnego pola karnego i stracił ją na rzecz Radamel Falcao. Po wstrzeleniu przed bramkę powstał spory chaos, z którego użytek zrobił Samuel Grandsir (pewny strzał z 6 metrów).

Goście stracili gola, ale nie dyscypliny taktycznej. Nadal groźnie atakowali, jakby wiedząc, że gole prędzej czy później przyjdą. Obserwujący mecz z trybun Diego Simeone (efekt kary nałożonej przez UEFA za naganne zachowanie wobec sędziów) jeszcze w pierwszej połowie dwukrotnie unosił rękę w geście triumfu. Najpierw po profesorsku sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Costa, a w doliczonym czasie gry Jose Maria Gimenez w tempo wyskoczył do dośrodkowania Koke z rzutu rożnego. Po strzale głową piłka przełamała ręce golkipera gospodarzy i wpadła pod poprzeczkę.

AS Monaco nie było w stanie odrobić strat. Gospodarze razili nieporadnością, brakowało pomysłu. Kolejny raz potwierdziło się, że Atletico Madryt to niewygodny przeciwnik, który mając korzystny wynik potrafi postawić ścianę nie do przejścia.

Kamil Glik nie ma się czego wstydzić. Co prawda przy golu na 1:1 stracił z radaru Costę, ale wielokrotnie odbierał piłkę Hiszpanowi w grze na wyprzedzenie. Polak próbował pomóc kolegom w ataku, ale był skutecznie blokowany przy stałych fragmentach gry. W doliczonym czasie mógł zostać bohaterem, ale nie zamienił na gola centry z prawego skrzydła. Jego strzał głową minął cel o metr.

AS Monaco - Atletico Madryt 1:2 (1:2)
1:0 - Samuel Grandsir 18' 
1:1 - Diego Costa 31'
1:2 - Jose Maria Gimenez 45+1'

Składy:

AS Monaco: Diego Benaglio - Djibril Sidibe, Kamil Glik, Jemerson, Benjamin Henrichs, Jean-Eudes Aholou (69' Adama Traore), Kevin N'Doram, Samuel Grandsir (77' Moussa Sylla), Youri Tielemans, Nacer Chadli (58' Jordi Mboula), Radamel Falcao.  
 
Atletico Madryt: Jan Oblak - Juanfran, Jose Maria Gimenez, Diego Godin, Lucas Hernandez, Koke, Rodrigo, Saul Niguez, Angel Correa (70' Thomas Lemar), Antoine Griezmann, Diego Costa.

Żółte kartki: Falcao, Sidibe (Monaco) oraz Gimenez, Costa (Atletico).

Sędzia: William Collum (Szkocja).

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Borussia Dortmund 6 4 1 1 10:2 13
2 Atletico Madryt 6 4 1 1 9:6 13
3 Club Brugge 6 1 3 2 6:5 6
4 AS Monaco 6 0 1 5 2:14 1

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Debiutant uratował Atletico w ostatnich sekundach. Festiwal poprzeczek i świetnych parad [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)