Piłkarze Arki Gdynia niedawno byli na ustach wielu kibiców. Po zdobyciu Pucharu Polski, większość piłkarzy tej drużyny odniosła największy sukces w karierze. Wówczas zespół wygrał z Lechem Poznań. - Tamten finał to już historia, ale wiedząc, że teraz znowu zagramy z Lechem, wróciły miłe wspomnienia. Czas napisać kolejny rozdział i strzelić kolejnego gola lub popisać się fantastyczną asystą - powiedział Rafał Siemaszko, piłkarz gdyńskiego klubu.
Po zdobyciu siedmiu punktów, Arka plasuje się na 13. miejscu w ligowej tabeli. Lech jest siódmy. - Nie czujemy się słabsi od Lecha. Gramy przed własną publicznością, co na pewno nam pomoże. Chcemy w końcu wygrać u siebie i zadowolić kibiców. W zespole nie ma podziałów i każdy pracuje dla Arki. Gdy ktoś jest pod formą lub gra słabszy mecz, to trzeba go wspierać i ciągnąć wózek w jedną stronę, a nie kogoś dołować. Wszystkim zależy na sukcesie naszej drużyny - podkreślił Siemaszko, który niedawno przedłużył kontakt do czerwca 2020 roku.
Poza Siemaszką, gola w finale Pucharu Polski strzelił też Gruzin Luka Zarandia. - Tak, ale nie ma teraz różnicy z kim gramy. Wszyscy piłkarze chcą dać z siebie wszystko. Ja w każdym spotkaniu chcę wygrywać. Teraz musimy skupić się na tym, co obecnie czeka nas w lidze, nie można myśleć o spotkaniu z Lechem, które odbyło się ponad rok temu - zauważył skrzydłowy.
Zarandia jest dobrze oceniany przez gdyńskich kibiców, którzy doceniają jego zaangażowanie w grę. - Wymagania, jakie pojawiły się wobec mnie są motywujące dla mnie. Czuję to, że nasi kibice bardzo mnie lubią i to jest rzecz najważniejsza - ocenił Gruzin.
ZOBACZ WIDEO: Szymon Jadczak, autor reportażu o Wiśle Kraków i gangsterach: W PZPN wiedzieli, co się dzieje