Piłkarze Arki Gdynia chcą budować nową historię. "Nie czujemy się słabsi od Lecha Poznań"

Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus  / Na zdjęciu: Rafał Siemaszko
Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Rafał Siemaszko

Dla zawodników Arki Gdynia piątkowy mecz z Lechem Poznań, to okazja do powrotu do miłych wspomnień. W końcu właśnie po finale z drużyną ze stolicy Wielkopolski, gdynianie osiągnęli swój największy sukces, jakim było zdobycie Pucharu Polski.

Piłkarze Arki Gdynia niedawno byli na ustach wielu kibiców. Po zdobyciu Pucharu Polski, większość piłkarzy tej drużyny odniosła największy sukces w karierze. Wówczas zespół wygrał z Lechem Poznań. - Tamten finał to już historia, ale wiedząc, że teraz znowu zagramy z Lechem, wróciły miłe wspomnienia. Czas napisać kolejny rozdział i strzelić kolejnego gola lub popisać się fantastyczną asystą - powiedział Rafał Siemaszko, piłkarz gdyńskiego klubu.

Po zdobyciu siedmiu punktów, Arka plasuje się na 13. miejscu w ligowej tabeli. Lech jest siódmy. - Nie czujemy się słabsi od Lecha. Gramy przed własną publicznością, co na pewno nam pomoże. Chcemy w końcu wygrać u siebie i zadowolić kibiców. W zespole nie ma podziałów i każdy pracuje dla Arki. Gdy ktoś jest pod formą lub gra słabszy mecz, to trzeba go wspierać i ciągnąć wózek w jedną stronę, a nie kogoś dołować. Wszystkim zależy na sukcesie naszej drużyny - podkreślił Siemaszko, który niedawno przedłużył kontakt do czerwca 2020 roku.

Poza Siemaszką, gola w finale Pucharu Polski strzelił też Gruzin Luka Zarandia. - Tak, ale nie ma teraz różnicy z kim gramy. Wszyscy piłkarze chcą dać z siebie wszystko. Ja w każdym spotkaniu chcę wygrywać. Teraz musimy skupić się na tym, co obecnie czeka nas w lidze, nie można myśleć o spotkaniu z Lechem, które odbyło się ponad rok temu - zauważył skrzydłowy.
Zarandia jest dobrze oceniany przez gdyńskich kibiców, którzy doceniają jego zaangażowanie w grę. - Wymagania, jakie pojawiły się wobec mnie są motywujące dla mnie. Czuję to, że nasi kibice bardzo mnie lubią i to jest rzecz najważniejsza - ocenił Gruzin.

ZOBACZ WIDEO: Szymon Jadczak, autor reportażu o Wiśle Kraków i gangsterach: W PZPN wiedzieli, co się dzieje

Źródło artykułu: