Wygrali i awansowali - relacja z meczu Zagłębie Lubin - Korona Kielce

Nie było niespodzianki na Dialog Arena. KGHM Zagłębie Lubin musiało pokonać Koronę Kielce, by zapewnić sobie awans i wygrało - bardzo przekonująco, bo aż 4:0. Kielczanie w Lubinie nie mieli nic do powiedzenia. Miedziowi niemal przez całe spotkanie kontrolowali jego przebieg i już mogą myśleć o nowym sezonie w ekstraklasie.

Bez żadnych niespodzianek ustawił swój zespół Orest Lenczyk. Zagłębie miało grać tak jak zawsze. Z kolei w roli trenera Korony zadebiutował Marek Motyka. Słynna szarańcza pojawiła się na Dialog Arena, ale dla gości było z niej więcej złego niż dobrego. W Lubinie na trybunach pojawili się m. in.: Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska Wrocław, oraz były reprezentant Polski Paweł Wojtala.

Od początku Zagłębie próbowało narzucić rywalom swój styl gry. Po kilku minutach pierwszy groźny strzał oddał Michał Goliński. Pomocnik Miedziowych przymierzył z rzutu wolnego. Piłka leciała w światło bramki, ale Radosław Cierzniak popisał się dobrą interwencją.

W kolejnych minutach coraz groźniej atakowali miejscowi. Najpierw potężnie strzelił Dariusz Jackiewicz, a po chwili technicznie Dawid Plizga. Uderzenie pierwszego zostało zablokowane, a drugiego w niewielkiej odległości minęło słupek. Korona nie była w stanie poważniej zagrozić bramce Aleksandra Ptaka. Zagłębie przeważało i dążyło do strzelenia gola.

Po dwóch kwadransach lewym skrzydłem rozpędził się Szymon Pawłowski. Zszedł z piłką do środka i oddał celny strzał z 20 metrów. Cierzniak złapał futbolówkę, a pretensje do zawodnika gospodarzy miał Plizga, który czekał po prawej stronie pola karnego na podanie. Nie doczekał się, chociaż był zupełnie niepilnowany.

Lubinianie nie zwalniali tempa. Bardzo mocno z dystansu przymierzył Goliński i Cierzniak z kłopotami wybił piłkę. Cztery minuty przed przerwą Łukasz Nawotczyński zagrał do własnego bramkarza, ale była to bardzo zła decyzja. Taki rozwój wypadków przewidział bowiem Iljan Micanski i piłka, zamiast trafić do Cierzniaka, padła łupem Bułgara. Ten trafił do siatki z ostrego kąta i do przerwy gospodarze prowadzili 1:0. - Długo nie mogliśmy strzelić bramki, a kiedy już to zrobiliśmy, to rozdrażniliśmy drużynę Korony - mówił po spotkaniu Orest Lenczyk.

Sześć minut po zmianie stron pierwszy celny strzał oddali goście. Z dystansu przymierzył Edi Andradina, ale Ptak nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. W kolejnych minutach gra toczyła się głównie w środku boiska. 22 minuty przed końcem lewą flanką popędził Plizga, ale został sfaulowany przez Cezarego Wilka. Piłkarz gości miał na już na koncie żółtą kartkę, więc sędzia wyrzucił go z boiska.

O dziwo goście zaczęli grać nieco lepiej. Jednak punktem kulminacyjnym było pojawienie się na murawie Łukasza Hanzela. Pomocnik Zagłębia wprowadził spokój w szeregi swojej drużyny. Tymczasem siedem minut przed końcem fantastycznym strzałem popisał się Pawłowski. Reprezentant Polski potężnie uderzył zza pola karnego, a piłka wylądowała w okienku bramki Korony.

Chwilę później Hanzel kapitalnie zagrał do Pawłowskiego. Piłkarz Zagłębia, mając obok siebie Micanskiego i będąc sam na sam z Cierzniakiem, zdecydował się na drybling. Do piłki dopadł Bułgar i skierował ją do pustej bramki.

W doliczonym czasie gry Korona powinna strzelić bramkę, ale fatalne pudło zaliczył Dariusz Łatka. Po chwili doszło do przepychanek w polu karnym Zagłębia i żółte kartki ujrzeli Ptak oraz Edi. Po rzucie rożnym bitym przez gości, miejscowi wyprowadzili zabójczą kontrę. W jej efekcie sam na sam z Cierzniakiem znalazł się Goliński. Położył już bramkarza kielczan na murawę, ale nie zachował się egoistycznie i podał do Micanskiego. Snajper Zagłębia przypieczętował zwycięstwo gospodarzy i awans do ekstraklasy. Strzelił tym samym swoją 25. bramkę w sezonie i ma duże szanse na tytuł króla strzelców.

- Nie takiego debiutu się spodziewałem. Jest mi przykro, że przegraliśmy tak wysoko - mówił po spotkaniu smutny Marek Motyka. W Lubinie triumfowano. Zagłębie zapewniło sobie awans i duża w tym zasługa Oresta Lenczyka, który wygrał siedem z ośmiu meczów. - To nie jest moja drużyna, to jest zespół Lubina - przyznał szkoleniowiec miejscowych. Piłkarze gospodarzy długo świętowali awans do ekstraklasy, a Korona wciąż wierzy, że zajmie miejsce gwarantujące jej udział w barażach.

KGHM Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0 (1:0)

1:0 - Micanski 41'

2:0 - Pawłowski 83'

3:0 - Micanski 87'

4:0 - Micanski 90+2'

Składy:

KGHM Zagłębie Lubin: Ptak - Kocot, Ganowicz, Stasiak, Costa, Pawłowski (90' Kolendowicz), Jackiewicz, Mateusz Bartczak, Goliński, Plizga (78' Hanzel), Micanski (90+3' Kapias).

Korona Kielce: Cierzniak - Nawotczyński, Hernani, Markiewicz, Szyndrowski (80' Łatka), Popławski (60' Gawęcki), Wilk, Zganiacz, Kiełb, Edi, Konon (70' Cichos).

Żółte kartki: Ptak (KGHM Zagłębie) oraz Nawotczyński, Wilk, Zganiacz, Markiewicz, Edi (Korona).

Czerwona kartka: Wilk /68' za drugą żółtą/ (Korona).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 9957.

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Iljan Micanski.

Najlepszy piłkarz Korony: Hernani.

Najlepszy piłkarz meczu: Iljan Micanski.

Komentarze (0)