Po tym, jak w lutym nowym agentem Roberta Lewandowskiego został Pini Zahavi, nazywany "agentem od zadań specjalnych" jasne stało się, że cel jest jeden - przekonać Bayern Monachium do transferu polskiego napastnika.
Zahavi oficjalnie ogłosił, że "Lewy" chce zmienić pracodawcę, rozpętała się medialna burza, która doprowadziła do otwartego konfliktu z władzami Bayernu. Ostatecznie z transferu do wymarzonego przez Lewandowskiego Realu Madryt czy choćby PSG nic nie wyszło i w tym sezonie Polak nadal strzela gole dla mistrza Niemiec.
Zdaniem Cezarego Kucharskiego, który z Lewandowskim współpracował ponad 10 lat, działania oraz strategia Zahaviego i jego ludzi okazały się nie tylko nieskuteczne, ale zaszkodziły też "Lewemu".
- Z mojego punktu widzenia - i na podstawie wiedzy jaką posiadam - zabawne było obserwowanie działań ludzi związanych z Lewym. Bo nie dostrzegłem żadnego spójnego pomysłu na przeprowadzenie transferu Roberta. Przeciwnie - wszystkie kroki, wszystko to, co było rozgrywane w mediach polskich i zagranicznych, było kontrproduktywne. I utwierdzało mnie w przekonaniu, że do żadnego transferu nie dojdzie. Według mnie cel i korzyści tych działań medialnych nowych doradców Lewandowskiego był inny i sprzeczny z interesem piłkarza. Określam ich włoskim terminem: dilettante (amatorzy) - mówi Kucharski w wywiadzie dla "Sportu".
ZOBACZ WIDEO Serie A: 19. sekunda meczu i gol! Empoli miało piorunujący początek, ale przegrało [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]