Lazio było pierwszym w sezonie pucharowiczem, który stanął na drodze Genoa CFC. Na Stadio Olimpico przetestowana była nie tylko siła Rossoblu, ale również skuteczność Krzysztofa Piątka, który strzela gola we wszystkich meczach o stawkę po transferze z Cracovii do Genoa CFC. Francesco Acerbi i spółka dostali za zadanie uważnie zaopiekować się Polakiem. Udawało się to jednak tylko do czasu.
Mecz w podstawowym składzie Lazio rozpoczął Felipe Caicedo. Było to małe zaskoczenie. Owszem, Ekwadorczyk był najlepszym zawodnikiem w poprzednim, wygranym 2:1 starciu z Apollonem Limassol, ale wcześniej w lidze nie dostawał szans, a trener Simone Inzaghi nie przepada za zmianami. Caicedo wypchnął z jedenastki Luisa Alberto i grał w ataku Biancocelestich z Ciro Immobile. W 7. minucie dał im prowadzenie 1:0. Po wrzutce Sergeja Milinkovicia-Savicia rzucił się "szczupakiem" i wepchnął piłkę z bliska do bramki Federico Marchettiego, byłego golkipera Lazio.
W 23. minucie Ciro Immobile uderzył na 2:0 po świetnym podaniu Marco Parolo. To był drugi gol panującego króla strzelców Serie A w tym sezonie, ale biorąc pod uwagę tylko mecze ligowe, pierwsza bramka od czasu inauguracji. Już w 27. minucie trener przyjezdnych zaczął zmieniać i dał Krzysztofowi Piątkowi do pomocy w ataku Christiana Kouame.
Ten duet wypracował gola na 1:2 w 46. minucie. Pomógł też obrońca Lazio, który po podaniu Kouame kopnął piłkę prosto w Piątka. Polak skorzystał z prezentu i w sytuacji sam na sam pokonał Thomasa Strakoshę. Dorobek Piątka po wizycie w Rzymie to cztery gole w Pucharze Włoch i pięć w lidze. Napastnik Genoa CFC jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców Serie A.
Trafienie Piątka punktów drużynie nie przyniosło. W 53. minucie Sergej Milinković-Savić główkował na 3:1. Dorzucił gola do wcześniejszej asysty, wreszcie zagrał na miarę możliwości. Podobnie zresztą jak Immobile, który w 89. minucie ustalił rezultat na 4:1 dla Lazio.
Łukasz Skorupski marzył o czystym koncie w konfrontacji z klubem, w którym był tym drugim bramkarzem. Najpierw w cieniu Wojciecha Szczęsnego, a następnie Alissona. Jego Bologna FC podjęła AS Roma i sprawiła niespodziankę. Nie dość, że po blisko 400 minutach strzeliła gola, to na dodatek poszła za ciosem i wygrała 2:0. Do bramki trafiali piłkarze o imieniu Federico. Matiello oraz Santander. Po przeciwnej stronie boiska Skorupski był nie do pokonania.
W poprzedniej kolejce przeciwnikiem rzymian było Chievo Werona, które niespodziewanie zremisowało na Stadio Olimpico 2:2. W niedzielę klub Pawła Jaroszyńskiego i Mariusza Stępińskiego gościł Udinese Calcio z planem "zlikwidowania" swojego punktu ujemnego w tabeli. Zadania nie wykonał. Chievo przegrało 0:2 wskutek trafień Rodrigo De Paula i Kevina Lasagni. Stępiński zagrał przez 90 minut, Jaroszyński spędził tyle samo czasu na ławce rezerwowych, a Łukasz Teodorczyk został zmieniony w 67. minucie.
5. kolejka Serie A:
Lazio - Genoa CFC 4:1 (2:0)
1:0 - Felipe Caicedo 7'
2:0 - Ciro Immobile 23'
2:1 - Krzysztof Piątek 46'
3:1 - Sergej Milinković-Savić 56'
4:1 - Ciro Immobile 89'
Bologna FC - AS Roma 2:0 (1:0)
1:0 - Federico Matiello 36'
2:0 - Federico Santander 59'
Chievo Werona - Udinese Calcio 0:2 (0:0)
0:1 - Rodrigo De Paul 76'
0:2 - Kevin Lasagna 90'
[multitable table=997 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Serie A: Inter zabójczy w końcówce! Ofiarą drużyna Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]