Kilkanaście dni temu pokłócił się z Tadeuszem Pawłowskim, podważył metody szkoleniowca i ostentacyjnie zszedł z treningu. Arkadiusz Piech odpokutował w rezerwach, nie pojechał na derby do Lubina i w końcu podał Pawłowskiemu rękę. W ekstraklasie z Piastem Gliwice jeszcze nie zagrał, szansę dostał w Elblągu, dokąd nie pojechał odpoczywający Marcin Robak. I w pełni ją wykorzystał.
W 10. minucie napastnik pokazał, jak wiele dzieli drugoligowców od najlepszych w kraju. Z nomen omen olimpijskim spokojem przyjął bezpańską piłkę po niezbyt udanym dośrodkowaniu Farshada Ahmadzadeha, jednym ruchem zgubił dwóch obrońców i wykończył akcję jak na treningu. Nie minęło 30 minut, a dołożył drugiego gola.
Łukasz Broź chyba nabrał sędziego na spektakularny upadek w szesnastce, powtórki obnażyły, że kontrakt był minimalny. Pomimo obecności systemu VAR, decyzja nie uległa zmianie. Piech wziął futbolówkę i kropnął z karnego pod poprzeczkę.
0:2 to dość niski wymiar kary jak na liczbę okazji Śląska. Fatalnie spudłował Mateusz Cholewiak, Farshad czasem wręcz ośmieszał rywali, za to ciągle brakowało wykończenia ze strony partnerów. Gospodarze bynajmniej nie statystowali, walczyli bardziej sercem niż umiejętnościami, ale było jednak widać, że występują na trzecim poziomie rozgrywkowym. Chociaż i tak zostawili po sobie niezłe wrażenie, nie wyglądali na zespół, który w II lidze przegrał aż dziewięć z jedenastu spotkań i zamyka tabelę. Do tego przed meczem Pucharu Polski stanowisko stracił Adam Boros, Olimpię awaryjnie poprowadzili Tomasz Wiercioch i Dariusz Kaczmarczyk.
ZOBACZ WIDEO Carabao Cup: Man Utd za burtą! Ekipa z niżej ligi upokorzyła faworyta [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Śląsk mógł przynajmniej spokojnie ogrywać zmienników. Trener Pawłowski dał wolne Robakowi, Mariuszowi Pawelcowi i niezniszczalnemu Piotrowi Celebanowi, który w ekstraklasie zawsze gra od deski do deski. Po raz pierwszy od dawien dawna Jakuba Słowika między słupkami zmienił Jakub Wrąbel.
Korzystny wynik nie zadowolił wrocławian, szkoleniowiec nie musiał nawet specjalnie zachęcać do większego zaangażowania w ulewnym deszczu. A Olimpia opadła z sił, stąd multum groźnych okazji. Maciej Pałaszewski, znowu Cholewiak, Farshad, Piech, słupek Damiana Gąski... po 70 minutach mogło być 0:5 czy 0:6. Śląsk kontrolował tempo, rzadko wpuszczał rywali w okolice szesnastki, ich próby ograniczały się do uderzeń z daleka, m.in. Michała Fidziukiewicza i Jakuba Bojasa.
Na potwierdzenie dominacji zespół z Ekstraklasy dołożył trzeciego gola. Radecki wepchnął piłkę z bliska po asyście Piecha.
Olimpia Elbląg - Śląsk Wrocław 0:3 (0:2)
0:1 - Arkadiusz Piech 10'
0:2 - Arkadiusz Piech 29'
0:3 - Mateusz Radecki 90+1'
Olimpia: Paweł Rutkowski - Tomasz Sedlewski (75' Michał Balewski), Kacper Korkliniewski, Kamil Wenger, Mateusz Bogdanowicz, Michał Kuczałek, Michał Ressel, Eduardo, Jakub Bojas (63' Mateusz Szmydt), Anton Kołosow (82' Michał Kiełtyka), Michał Fidziukiewicz.
Śląsk: Jakub Wrąbel - Kamil Dankowski, Igors Tarasovs, Wojciech Golla, Łukasz Broź (79' Robert Pich), Jakub Łabojko, Mateusz Radecki, Mateusz Cholewiak, Maciej Pałaszewski (89' Piotr Samiec-Talar), Farshad Ahmadzadeh (64' Damian Gąska), Arkadiusz Piech.
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk)
Żółte kartki: Korkliniewski, Kuczałek, Eduardo (Olimpia) oraz Radecki (Śląsk)
Olimpia Elbląg !!!
Olimpia Elbląg !!!